[PRZEDPREMIEROWO]
RICHARD FLANAGAN
"Możesz stać się każdym, kim tylko zechcesz. Nigdy jednak nie będziesz tym kimś naprawdę. Bo w środku zawsze ukrywa się ta sama osoba."
Kiedy czytasz książkę i przechodzą cię dreszcze intelektualnego ożywienia, wyobraźnia intensywnie pracuje, emocje nasycają się kolorystyką, wiesz, że trafiłeś na coś szczególnego i wyjątkowego, co mocno dotyka duszy, nakłania do aktywnego uczestnictwa i snucia refleksji. "Żywe morze snów na jawie" silnie przemawia, dzięki nieprawdopodobnie misternie, a zarazem naturalnie prosto, snutej opowieści, wchodzącej głęboko w realizm, przeszywającej strzałami serce czytelnika, poprzez poruszenie strun muzyki życia i zdobytych doświadczeń. Powieść można rozpatrywać z tak wielu kierunków, a każdy z nich w szczególny sposób wart jest podążania, że doprawdy trudno wskazać główne, a tym bardziej najważniejsze. Czerpiemy z książki tyle, ile chcemy, na ile pozwolimy wejść w myśli, w jakim stopniu zgodzimy się na szalenie przekonującą acz niewygodną dla sumienia wędrówkę.
Richard Flanagan cudownie spogląda na ludzkość z lotu ptaka, przygląda się jej poczynaniom, zagląda w ciemne zakamarki zbiorczego społecznego zachowania. Równocześnie dociera do najintymniejszych myśli jednostki. Każda z postaci wnosi coś unikatowego i niezwyczajnego, a zarazem przeciętnego i podobnego do nas. Rozdwojenie, zaprzeczenie, ignorowanie, negowanie, udawanie, to komponenty wpisane w ludzką osobowość, wpływające na postawy, stosunek do życia i traktowanie bliskich. Kiedy poznajemy Annę, wspólniczkę w odnoszącej sukcesy firmie architektonicznej, natychmiast rzuca się w oczy kontrastowość podejścia do życia osobistego i zawodowego. Można współczuć, próbować zrozumieć, ale też wściec się na sposób traktowania matki. Ma się ochotę potrząsnąć nią, ale czy faktycznie, ma tak niewiele wspólnego z odbiorcą? Terzo, znakomity finansista, nie potrafi zmierzyć się z osobistą porażką, na wszystko patrzy przez pryzmat własnych idei i definicji sukcesu, wypiera prawo matki do samostanowienia o nieuchronnym końcu. Szybko podlega naszej krytyce, tylko czy jego sposób spojrzenia na świat nie wydaje się familiarny? Tommy, pozornie najbliższy sercu, zrozumieniu, oddaniu i miłości, lecz skrepowany uległością, poczuciem niższości i podatnością na dezaprobatę. Niespełniony artysta, z poczuciem krzywdy wyniesionej w nastoletniości, trudnym wyzwaniem ojcostwa, jednakże akceptuje rzeczywistość i wbrew wszystkiemu stara się znaleźć klucz do szczęścia.
Pisarz fantastycznie odmalowuje relacje między rodzeństwem, dokłada do tego tragiczną śmierć Ronniego i wyniszczające choroby matki. Ciarki przechodzą, kiedy pomyśli się, że pozornie kochające i współczujące osoby stać na wielki ładunek egoizmu i nieczułości. Słowem deklarują miłość a czynem okrucieństwo. Dowartościowują siebie kosztem kogoś, nawet osoby, która dla nich poświęciła się. Bronią się przed zaakceptowaniem tego, co łamie rutynę, plany i wygodę. Wątek matczynej miłości wybrzmiewa niepokojącymi nutami, podobnie interpretacja kobiecego spełnienia, wyjaśnienia samotności, przebiegu starości, odpychania wyrzutów sumienia i poczucia winy. Przygnębiająco odbiera się odbicia współczesnego stylu życia, fiksacji na nieistniejącym świecie internetowym, zapatrzenia w social media, płynięcia nurtem szumu informacyjnego, wyboru fałszywości i snów, powolnego znikania dla innych i samego siebie. Jakże symboliczne obrazy, w pełni się z nimi zgadzam. Świat realny jako imitacja świata ekranowego, a prawdziwe życie cieniem obecności online. W powieść wplecione tasmańskie realia, toksyczny dym pożarów owiewa strony suchym i gorącym powietrzem, ukazuje cierpienia przyrody, incydenty wywołujące frustrację, niepokój i bezsilność ludzi. Flanagan oferuje jeszcze wiele innych zagadnień wartych bliższego spojrzenia i zastanowienia. Podsuwa obfity materiał do przeżywania i rozmyślań, na które mam ochotę w zacisznym osobistym stylu i podczas dyskusji w grupie czytelniczej. Tytuł do wielokrotnego czytania, mam wrażenie, że ponowne spotkanie przywoła nowe przemyślenia. Na Bookendorfinie przybliżyłam "Śmierć przewodnika rzecznego" i "Pierwszą osobę", zajrzyjcie.
6/6 - rozkosz czytania
literatura współczesna, 270 stron, premiera 23.03.2022 (2020), tłumaczenie Maciej Świerkocki
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
Wow. Najwyższa ocena. Po przeczytaniu recenzji wcale mnie to nie dziwi. Nie często spotyka się propozycje, które tak nami poruszają, sprawiają, że mamy wrażenie że to my tam jesteśmy, bądź nas to dotyczy, a refleksje są niebanalne. Z przyjemnością poznam bliżej tę książkę.
OdpowiedzUsuńJa również nabrałam ochoty na tą książkę i właśnie dziś będę zamawiać :)
UsuńLubię czytać książki o trudnych relacjach. Dla mnie są one takie prawdziwe, bo rzadko zdarzają się naprawdę szczęśliwe, bezproblemowe rodziny. Dzięki za polecenie, bo nie znałam tej książki.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiła ta książka i dostała tak wysoką ocenę, że z pewnościa po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńNazwisko autora nie jest mi obce, ale jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z tą powieścią.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale Twoja recenzja zdecydowanie sprawiła, że czuje się zainteresowana! Lubię takie głębokie, wywołujące emocje lektury
OdpowiedzUsuńsam tytuł jest kojący, musze sięgnąć
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę ją przeczytać. Książka zapowiada się na prawdę obiecująco.
OdpowiedzUsuńMam ten tytuł na uwadze, ale myślę, że z jego przeczytaniem jeszcze trochę muszę poczekać.
OdpowiedzUsuńJest się czym zachwycić i co nadrabiać w najbliższym czasie jeśli lubi się takie książki.
OdpowiedzUsuńNa pewno jest się czym zachwycić. Będę polecać ją dalej w przyszłości.
OdpowiedzUsuńTo prawdziwa gratka dla miłośników takich książek. Będzie co czytać.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jest to tytuł do wielokrotnego czytania i zbierania nowych przemyśleń.
OdpowiedzUsuńTakie lektury zachęcają do sięgnięcia po ten tytuł. Będzie się w czym zaczytać.
OdpowiedzUsuńMyślę, że kupię ją jako prezent. Powinna spodobać się odbiorcy.
OdpowiedzUsuńNa pewno jest się czym zainteresować. Ważna jest książka która zmusza do przemyśleń.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy tytuł, naprawdę mi się spodobał ;)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa jakie wrażenia miałabym po lekturze tej książki. No bo przecież każdy odbiera tę samą historię inaczej.
OdpowiedzUsuńJeśli widzę w Twojej recenzji rozkosz czytania, to książka z automatu trafia na listę koniecznych do bliższego poznania. Dziękuję za tą zachęcającą recenzję.
OdpowiedzUsuńNi elubię odczuwać dreszczy podczas czytania, stwierdziłą bym że to jest książka z gatunku horrow.
OdpowiedzUsuńOj niemal nie sięgam po tego typu książki, choć wiem, że znajdują u wielu osób duże uznanie ;)
OdpowiedzUsuńTa ksiazka juz jest na mojej liscie i czeka na swoja kolej
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę tę okładkę i mi się podoba, a twoja recenzja wręcz woła przeczytaj tę książkę nie wahaj się i tak będę musiała zrobić :)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie mój gatunek, więc ksiązka tym razem raczej nie dla mnie. Okładka jednak robi wrażenie. Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńWow, skoro ocena 6/6 w takim razie wkrótce trzeba będzie sięgnąć po tę książkę ;)
OdpowiedzUsuń