sobota, 28 stycznia 2023

ŚPIEW KUKUŁKI

FRANCES HARDINGE

„Ta sekunda jest moja i ta, i tamta, i ta też...”

Niesiona falą satysfakcjonującego zaczytania podczas odkrywania tajemnic krążących wokół konarów „Drzewa kłamstw” natychmiast zdecydowałam się na sięgnięcie po drugą książkę Frances Hardinge zatytułowaną „Śpiew kukułki”. I ponownie, nie zawiodłam się, dałam się wciągnąć w wir niezwykłych przygód, naznaczonych pazurem fantastyki i wplecionych w pajęcze nici grozy. 

Autorka kolejny raz wykazała się niesamowitą wyobraźnią, świeżym powiewem pomysłu na fabułę i jego szalenie atrakcyjnym podaniem. Powieść prowadziła w dynamicznych rytmach, uwzględniała mnóstwo intrygujących incydentów, splatała wzór mrocznych tajemnic we frapujący sposób, a ponadto dbała, aby każdą z postaci, pierwszoplanowych i drugoplanowych, cechował indywidualizm, różnorodność i przekonująca osobowość. Hardinge przyjemnie nakręcała atmosferę dezorientacji i lęku, intensyfikującego się poczucia nieszczęścia, przerażających zwiastunów wielkich zmian i czegoś nieuniknionego. Jedenastoletnia Triss wydawała się za mądra na swój wiek, ale z każdym rozdziałem znajdowało się w tym uzasadnienie, zwłaszcza w wymiarze życiowych doświadczeń związanych z chorobą i troską otoczenia. Młodsza o trzy lata siostra wnosiła powiew energii i zadziorności, ciekawości i gadulstwa, obserwacji i sprytu, dała się ją polubić, chociaż nie zawsze kierowała nią dobra siła. 

Nie zabrakło dziwacznych stworzeń, jakby nie z tego świata, a jednak przekornie przywiązanego do niego. Wszystko do siebie pasowało, Architekt, Grippersi, Shrike, Oboczniacy i Grace, oraz rodzice dziewczynek i cień najstarszego dziecka. Intryga wynurzyła się ze stawu Grimmer. Setki lat temu wrzucano do niego czarownice i topili się samobójcy. Później narodziła się zadziwiająca zagadka listów. Następnie zaczął się proces odkrywania straszliwej prawdy i nieprawdopodobnych przygód. Książka udowodniła znakomite wyczucie potrzeb młodych czytelników. Dawała nie tylko smaczną porcję rozrywki z sensacją i dreszczykiem, ale również materiał do refleksji nad istotą tożsamości, podejścia do życiowych wyzwań, poczucia krzywdy i sprawiedliwości. Większość akcji toczyła się w fikcyjnym angielskim mieście mostów, usytuowanym na wzgórzach, w połowie lat dwudziestych dwudziestego wieku, zatem nie brakowało klimatu przeszłości sprzed wieku.

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura młodzieżowa, 480 stron, premiera 15.02.2018 (2014), tłumaczenie Krzysztof Mazurek
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

4 komentarze:

  1. Bardzo lubię powieści młodzieżowe, więc mnie nie trzeba namawiać do lektury tej pozycji

    OdpowiedzUsuń
  2. Już sama nie wiem czy czytałam coś tej pisarki, ale mam jej książki na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem nie do końca jestem przekonań, ale jestem pewna, że twoja recenzja zachęci innych do poznania tego tytułu.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa jestem czy tą lekturą zainteresowałyby się moje nastolatki. Lubię nieco dreszczyku, więc mogłoby to być to.

    OdpowiedzUsuń