poniedziałek, 18 marca 2024

JAK SPRZEDAĆ NAWIEDZONY DOM

GRADY HENDRIX

„Lalka to posiadanie, które posiada posiadającego.”

Intrygująco bawiłam się przy powieści, fantastycznie podkręcała wyobraźnię, zręcznie wykorzystywała paletę różnorodnych emocji. Trzymała się mrocznych i szkarłatnych klimatów, ale atrakcyjnie wplotła humorystyczne nici. Nie tylko gra powoływania do życia martwych przedmiotów, odwołująca się do utrwalonego przez popkulturę negatywnego skojarzenia powiązanego z lalkami i pacynkami, także ciekawe studiom trudnych relacji między bratem i siostrą, dzięki czemu opowieść zyskała na głębi, warstwie obyczajowej z ujęcia czegoś przerażającego i niewytłumaczalnego. 

Grady Hendrix stopniowo odsłaniał to, co drzemało w sercach i duszach kluczowych postaci. Stosował wiele podszytych osobliwością incydentów, aby zagęszczać akcję i osadzać ją w dusznej atmosferze tajemnic z przeszłości, nawarstwiających się przez lata pozorów i urazów, złowrogo brzmiącej melodii w echach wspomnień. Nie oszczędzał bohaterów, wystawiał na solidną próbę wytrzymałości, ustawiał w szeregu szorstkości, ale w zamian wprowadzał w ich serca niezbędną dla pełnego obrazu dawkę osobliwej delikatności i troski. Zastosował kilka chwytliwych od strony podgrzewania atmosfery zwrotów akcji, chociaż momentami miałam przesyt powtarzających się schematów wywoływania trwogi, zwłaszcza w ostatniej części powieści. Zakończenie satysfakcjonujące, zwłaszcza od strony powiązań wątków i wyjaśnień tajemnic. 

„Jak sprzedać nawiedzony dom” znakomicie wypadłby na dużym ekranie. Posiadał potencjał robienia dużego wrażenia na odbiorcy, wyzwalania sprzecznych uczuć, barwnych scen z udziałem ożywionych przedmiotów. Nagła śmierć rodziców w wypadku samochodowym sprawiła, że po wielu latach nieutrzymywania kontaktów brat i siostra zmuszeni zostali przez los do konfrontacji z wzajemną obecnością i zapisami w testamencie. Próbowali wystawić na sprzedaż rodzinny dom, ale nie wszystko przebiegało tak jakby sobie życzyli. Straszne okoliczności, koszmarne sny, makabryczne egzystencje, zdawały się wysuwać sygnały sprzeczne z zamierzeniami Louise i Marka. Jak mieli poradzić sobie z czymś co nieomal doprowadzało człowieka do szaleństwa, wymykało się rzeczywistości, wkraczało w nieznane wymiary? Zerknij na inne książki Gradiego Hendrixa zaprezentowane na Bookendorfinie ("Horrorstör", "Poradnik zabójców wampirów klubu książki z Południa", "Moja przyjaciółka opętana", "Sprzedaliśmy dusze").

4.5/6 - warto przeczytać
horror, 406 stron, premiera 26.01.2024 (2023), tłumaczenie Tomasz Bieroń
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

niedziela, 17 marca 2024

UPGRADE. WYŻSZY POZIOM

BLAKE CROUCH

„Inteligencja nie czyni człowieka nieomylnym. Jedynie bardziej niebezpiecznym.”

Wciągająca przygoda czytelnicza, od strony rozgrywanej intrygi i sporej partii materiału do snucia refleksji. Mnogość czynników, które sprawiają, że ludzkość powoli zmienia tożsamość, uwzględniających niesamowite przyspieszenie w rozwoju zaawansowanej technologii, determinuje wizje przyszłych zmian genetycznych w obszarach fizycznym i psychicznym. Blake Crouch frapująco bawi się z odbiorcą w symulowaną zabawę w boga, kiedy jednostka, w imię pozornie słusznych intencji, rozpoczyna szalenie niebezpieczną drogę ku ulepszeniu człowieka. Sposób, w jaki autor to robi, nie należy do innowacyjnych, jednak naukowe uwzględnienia terminologii sprawiają, że wchodzimy na wyższy poziom fabularnej medycyny. 

Połowa dwudziestego pierwszego wieku z pewnością uruchamia wyobraźnię odnośnie tego, co będzie działo się z naszą intensywnie dewastowaną planetą, jakie będą stały wyzwania przed ludzkością, w którą stronę będzie zmierzać. Obserwujemy w opowieści dokonujące się w szybkim tempie zmiany w kluczowej postaci za sprawą ingerencji genetycznej, począwszy od drobnych wydawałoby się ulepszeń, poprzez intensyfikację nadzwyczajnych umiejętności, kończąc na aspektach powiązanych z relacją między racjonalnością a emocjonalnością. Chociaż edycja genów to przestępstwo federalne, nie brakuje szaleńców, którzy w niej upatrują szanse na ratowanie gatunku ludzkiego, przeprowadzanie śmiałych modyfikacji biologicznych, tworzenia czegoś unikalnego, nie w imię szczytnej misji a czystej zabawy, dla wymuszania okupu, wprowadzenia na rynek modyfikowanych inżynieryjnie produktów, sztucznego wywołania pandemii. Pisarz wykorzystuje pomysły pojawiające się w książkach z gatunku fantastyki i produkcjach filmowych, lecz umieszcza je w ciekawej i atrakcyjnej otoczce klimatycznej. 

Szybka dynamika akcji, często zmieniające się sceny, zaskakujące zwroty akcji, różnorodność bohaterów do końca niewykładających kart znaczonych dobrem i złem. Logan Ramsay, kluczowa postać, agent specjalny FBI tropiący tajne laboratoria genetyczne, człowiek obciążony mroczną rodzinną przeszłością, staje wobec wielu dylematów moralnych i uczestniczy w niemal nie do wykonania misji. Presja czasu i waga zadań rosną. Z jakimi niezamierzonymi i nieprzewidzianymi szkodliwymi genetycznymi skutkami ubocznymi spotyka się? Czy udaje się uratować człowieczeństwo? Pozostawić gatunek ludzki w niezmienionej formie? Zapewnić przetrwanie istoty natury homo sapiens? A może nadszedł czas na nienaturalną poprawę ludzkiej inteligencji, na homo deus, zdobycie boskich mocy tworzenia i niszczenia? Zakończenie historii rozczarowuje, nie idzie oczekiwanym tropem rozliczenia z osobliwościami, wybiera kierunek gładkiej i liniowej sensacji, ale inni czytelnicy mogą być zadowoleni właśnie z takiego obrotu spraw.

4.5/6 - warto przeczytać
science fiction, fantastyka naukowa, 354 stron, premiera 20.02.2024 (2022)
tłumaczenie Paweł Wieczorek
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

czwartek, 7 marca 2024

DOM KLEPSYDRY

GARETH RUBIN

„Dom Klepsydry zawsze miał w sobie coś zepsutego i chorego.”

Atrakcyjna propozycja czytelnicza, ciekawy pomysł na obustronną opowieść. Dwie historie pozornie odrębne, ale powiązane podobnymi nićmi klimatu, nazw, bohaterów i wydarzeń, rozgrywające się w lustrzanych odbiciach i o wspólnym kluczu. Każdą można czytać niezależnie od siebie, wówczas atmosferą zbliżają się do kryminału retro i powieści kryminalnej końca lat trzydziestych dwudziestego wieku. Londyńska część, z tysiąc osiemset osiemdziesiątego pierwszego roku, bardzo mi się podoba. Wytwarza nastrój czegoś złego przyczajonego na miejskich ulicach i ujawnia niepokój skryty w intencjach mieszkańców Domu Klepsydry. Wybrzeże Essex, wyspa Ray odcinana przez dopływy od stałego lądu, samotny dom na szczycie, niebezpieczna grobla Strood jako punkt styczny skrawka ziemi otoczonego wzburzonymi falami i pobliskiego miasteczka. Do okrytego klątwą domu przybywa doktor Simeon Lee, młody badacz chorób zakaźnych, ma pomóc wiekowemu dalekiemu krewnemu. Wiejski proboszcz podejrzewa, że ktoś go truje. Dom zdaje się skrywać tajemnice, zaś członkowie rodziny nie mogą uwolnić się od dramatów i podejrzanych relacji. Historia rozwija się zajmująco, im głębiej w nią wchodzę, tym więcej intrygujących rozgałęzień się pojawia. Naznacza ją lekka przewidywalność, chociaż dysponuje zaskakującymi zwrotami akcji, frapującymi interpretacjami zdarzeń i wciągającymi do snucia domysłów propozycjami rozwiązań kryminalnych zagadek.

Mroczne cienie ludzkich przywar wynurzają się na pierwszy plan również w drugiej części opowieści. Wilgotne, zanieczyszczone, otoczone mgłą i opanowane przez cholerę londyńskie ulice zamieniam na ciepły kalifornijski klimat, hollywoodzki blichtr Los Angeles. Przenoszę się do Miasta Aniołów z tysiąc dziewięćset trzydziestego dziewiątego roku. I znów, Dom Klepsydry wydaje się odgrywać główną rolę w spektaklu matactw, kamuflaży i oszustw. Senior rodu i jego syn ambitnie zmierzają do podbicia świata polityki, zaś młodsze pokolenie stara się odnaleźć własny sposób na życie. Na szerokim planie pojawiają się dwie rodzinne tragedie, uprowadzenie młodszego brata i utonięcie matki. Ponownie pojawia się fascynująca dwustronna księga, oferuje przebicie się przez warstwy kłamstw w dotarciu po dziesiątkach lat do źródła prawdy. Główny bohater, pracujący w reklamie i próbujący sił w aktorstwie, za sprawą przypadku daje się wciągnąć w wir dopominających się odkrycia wstydliwych sekretów bogatej rodziny, właścicieli firmy zajmującej się produkcją szkła. Ken Kourian intensywnie angażuje się w prywatne śledztwo. Dwudziestoośmiolatek nie ma przeczucia jak wiele będzie musiał poświęcić przy braku pewności udanej próby jego zamknięcia. Gareth Rubin atrakcyjnie miesza w głowie, podsuwa fałszywe kierunki, ale też wyciąga na światło dzienne prawdziwe wydarzenia, zgrabnie kreśli portrety uczestników. Od sprytu i wyobraźni czytelnika zależy podchwycenie ich we właściwym momencie i przyporządkowanie im odpowiedniego brzmienia. Druga część książki także nie pozbywa się przewidywalności, ale dość długo ciekawie wyprowadza w pole trafne interpretacje biegu zdarzeń.

4.5/6 - warto przeczytać
thriller kryminalny, 448 stron, premiera 28.02.2024 (2023), tłumaczenie Robert Waliś
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

środa, 6 marca 2024

KLUCZ DO HELHEIMU

RADOSŁAW LEWANDOWSKI

„Tylko ktoś myślący nieszablonowo, ktoś, kto potrafi porzucić wertykalny sposób postrzegania przyczyny i skutku na rzecz lateral thinking będzie w stanie właściwie zinterpretować dane.”

Tym, co najbardziej ujęło mnie w książce, to niesamowita oprawa klimatyczna. Bazowała na szeroko rozbudowanych wikińskich akcentach, w tym także czegoś na kształt zapisków, przepowiedni, pieśni i wierszy. Chwytając „Klucz do Helheimu” natychmiast wpadłam w daleką przeszłość, historię i wierzenia skandynawskie. Cieszyłam się, że autor zdecydował się, niejako dla niewtajemniczonych lub mniej zainteresowanych, wzbogacić opowieść o przypisy, gdyż wiele terminów było dla mnie nowością, a tak, na bieżąco, bez konieczności odrywania się od stron powieści i poszukiwań w internecie, śledziłam atrakcyjnie rozwijającą się akcję. 

Radosław Lewandowski nie oszczędzał na przygodzie, intrygująco rozbudowanej, z dwoma planami czasowymi, a nawet kilkoma wypadami poza nie, zawierającej liczne zagadki podkręcające wyobraźnię niewiadome i frapujące tajemnice niedające spokoju do końca powieści. Generalnie, scenariusz zdarzeń swobodnie poddawał się dynamicznym rytmom, chociaż występowały okresy spowolnienia, niektóre niekoniecznie spotkały się z moim entuzjazmem, przykładowo zbyt rozciągnięta scena na lotnisku lub rozmowa o obiektach wartych zwiedzania. Plusem było to, że podczas nich mogłam lepiej poznać bohaterów. Stosunkowo szeroka paleta postaci, ciekawie sportretowanych, kryjących w sobie sporą dawkę dramatyzmu, niekiedy humorystycznych zachowań, sprawiała, że przygoda zyskiwała na intensywności. Czasem nie do końca właściwie chwytałam uczestników fabuły, kto właśnie wypowiadał się w dialogach, ale nie utrudniało mi to w znacznym stopniu śledzenia wątków, współczesnego i z dziewiątego wieku. 

Wyprawa studentów i naukowych opiekunów na Islandię w poszukiwaniu drogocennego przedmiotu, owianego legendą skarbu, magicznego artefaktu, antidotum na groźbę dla ludzkości, przyjmowała różne odcienie mroku. Wchodziła w sferę sensacji, kryminalnych epizodów, thrillerowskich incydentów. Cieszyłam się, że autor nie stronił od ostatecznych rozwiązań losów postaci, co więcej, nie spodziewałam się, że historia potoczy się w zaprezentowanych kierunkach, jak dla mnie, zdecydowanie na plus. Konrad, Natalia, Marcin, Karol i Wiktoria, młodzi ludzie wybrani w niecodzienny sposób do szczególnej misji archeologicznej na Islandii nie mieli łatwo, by wytrwać przed piętrzącymi się przed nimi wyzwaniami. Naukowi mentorzy, nowi znajomi, niebezpieczne organizacje, nikczemne interesy, niezbadane sploty okoliczności, wszyscy i wszystko dokładali ognia pod przedchrześcijańską wikińską moc kultury, wierzeń, przesądów, zaklęć i wizji. Kluczowe postaci z narażeniem życia chwytały wieści poprzez czas.

4/6 – warto przeczytać
fantasy, literatura młodzieżowa, 358 stron, premiera 16.01.2024
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

czwartek, 29 lutego 2024

HISTORIA KOMUNIZMU NA ŚWIECIE. OFIARY

THIERRY WOLTON

HISTORIA KOMUNIZMU NA ŚWIECIE tom 2

„Fizyczna śmierć niewinnych głosiła moralną śmierć zabójców.”
Liu Xiaobo


Z niecierpliwością wyczekiwałam drugiego tomu serii o historii komunizmu na świecie. Pierwsza odsłona poświęcona była katom („Historia komunizmu na świecie. Kaci”), zaś druga ofiarom. I tak jak poprzednio, dałam przekonać się nietypowemu ujęciu historii utopijnej ideologii na świecie. Na studiach socjologicznych i ekonomicznych należałam do roczników zmuszonych w starym duchu politycznym przedzierać się przez wykłady z marksizmu, socjalizmu i komunizmu. Teraz miałam okazję spojrzeć na komunizm z szeroko ujętej rzeczywistości, całościowego podsumowania powstania, podboju świata, sprawowania władzy, rozpadu imperium. Trzeci tom skoncentruje się na współwinnych i przyznam, że już nie mogę się doczekać, aby się za niego zabrać.

Thierry Wolton ukazuje jak tragedia, przemoc i brutalność pozostają nieodłącznie związane z komunizmem, wręcz są ich wyrazem. Ciężko zrozumieć zbrodnie, które tak naprawdę niczemu nie służą, a liczba ofiar staje się abstrakcyjna i niewyobrażalna. Iluzja chroni utopię, propaganda roztacza nad nią tarczę obronną, cenzura nadaje kierunek pozornej prawdzie. Najpierw koncentracja na zewnętrznym wrogu, by po jakimś czasie doszukiwać się wewnętrznego zła, by przenieść odpowiedzialność za nieuniknione niepowodzenie. Całkowita destrukcja tego, co było, żeby na czystym polu zasiać coś zupełnie nowego, jedynie słuszną ideę i kult jednostki. Represyjne środki wdrożone na wielką skalę, pozorna legalność, sterowanie całym aparatem państwowym, podział klasowy, dyskryminacja warstw społecznych, jątrzenie między nimi, publiczna stygmatyzacja, religia jako urojone szczęście, upolitycznienie policji, bezprawne aresztowania, grabież mienia, obozy koncentracyjne, masowe rozstrzeliwanie, deportacje ludności, przymusowa kolektywizacja, pogrzebanie internacjonalizmu. I miliony ofiar.

Zapoznawanie się z książką podzieliłam na kilkanaście części, aby każdego dnia wracać i chętnie się w nią zagłębiać. Przypasowała mi narracja, lekka, przyjazna, nośna, pozbawiona sztucznie nadmuchanych szczegółów, jednocześnie wypełniona istotnymi informacjami. Publikacja spełniła pokładane w niej nadzieje, dobrze przepracowywało się tematykę, oczywiście, nie mogło zabraknąć polskich odniesień. Widać było, że Thierry Wolton skrupulatnie przygotował się do opracowania historii komunizmu na świecie i podawania go w atrakcyjnej formie. W drugim tomie czułam głosy milionów ofiar totalitaryzmu. Zadziwiające jak bardzo powtarzały się formy zbrodni bez względu na długości i szerokości geograficzne. Z wdzięcznością przyjęłam, zawarty na końcu książki, indeks nazwisk, ułatwiający poruszanie się po obszernej księdze. Publikacja z przypisami i bibliografią, obecnie nie będę szła w dalsze uszczegóławianie, zakres zaprezentowanej wiedzy w zupełności mi wystarczył, ale może inni czytelnicy się skuszą.

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura faktu, historia, 1062 strony, premiera 06.12.2024 (2015), tłumaczenie Jakub Jedliński
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

poniedziałek, 26 lutego 2024

PAMIĘĆ SIĘ BUDZI. WIERSZE WYBRANE

MAREK SKWARNICKI

„...To za czym tęsknimy istnieje w naszej duszy
a dusza jest kryształem prześwietlonym przez wieczność.”


Poezja Marka Skwarnickiego oferuje przyjemne refleksyjne zaczytanie, delikatną inspirację do zadumy nad cyklem życia i śmierci, nad tym, co w codzienności najważniejsze, stosunku człowieka do człowieka, wiary w Boga, religijnych przesłań. Wiersze dotykają różnorodnej tematyki, a jednak powiązane są wspólną nicią krążącą wokół wzoru człowieczeństwa i naturalnego przemijania wszystkiego, narzuconego i wypracowanego samodzielnie przeznaczenia. Piękny dobór słów, działające na wyobraźnię sformułowania, chwytające za serce opisy emocji. Płynięcie do kogoś powietrzem, rozdmuchiwanie czasu, miasta podbiegające do rzek, czucie w śmierci, małpy reklam, milknięcie za zakrętem pokrzywionych obcasów, czy powrót do zagubionych źródeł życia. Cudowna praktyka spisana słowem kontemplacji życia, siebie samego, świata, innych. Wycisza nadmiernie ciężkie emocje, zwalnia galopujące myśli, porządkuje przeszłość z perspektywy teraźniejszości, nadaje kierunek obecności, mądrze prowadzi ku życiowej radości. I coś, co sprawia, że dochodzi u odbiorcy do zastanowienia się, nie, czy istnieje życie poza życiem doczesnym, co nad tym, jak wzmacniać nadzieję na wysoką jego jakość.

„Pamięć się budzi” zawiera wiersze wybrane z tomów wydanych od tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego pierwszego roku do tych, które ukazały się w dwa tysiące szóstym roku, a także dotąd nieopublikowanych, w tym cudowne traktaty o nieśmiertelności i śmiertelności, znajomości sensu przetrwania, wyciszaniem i ochładzaniem towarzyszącym starości. Szczególnie upodobałam wspaniałe wiersze z tomu „Intensywna terapia” spięte klamrą silnej pogoni za życiem, niepewności jego piękna, lecz pewności istnienia, kochaniu chwil, które zmieniają się z godziny na godzinę, strachu nie przed wieczną karą, ale przerażeniem przed nicością. Utwory, które wyjątkowo przemówiły to „Apokryf”, „Matka”, „Fryburg”, „Staruszka i anioł”, „Drzewo”, „Za mało”, „Ins”, „Koń na biegunach”, „Dom”. Zerknęłam w słowiańskie echa na obczyźnie i pobytu w obozie koncentracyjnym. Poznałam wybrane miasta z perspektywy autora. Przyglądałam się śniegu zakochanemu w słońcu, procesowi stawania się sobą, śnie o wolności. Interpretowałam utracone szanse. Chwytałam treść czekania na szczęście. Widziałam jak tłum pochylonych kamieni pędził do raju wiatr, zaś chmura, której nie było, była z całego życia najbardziej prawdziwa. Bardzo się cieszyłam, że książka trafiła w moje ręce. Pierwszy raz miałam okazję poznać poezję Marka Skwarnickiego, zrobiła duże wrażenie. Poczułam, że wielokrotnie będę do niej wracać, ponieważ wprowadzała w stan, w którym namacalnie czułam siebie i życie. Zachęcam do jej odkrywania i przeżywania, popularyzowania w sobie i wśród innych.

4.5/6 – warto przeczytać
poezja, 190 stron, premiera 22.03.2023
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

niedziela, 25 lutego 2024

DOBRA DZIEWCZYNA, ZŁA DZIEWCZYNA

[PRZEDPREMIEROWO]

MICHAEL ROBOTHAM

„Zło to nie stan, to „cecha”, a jeżeli występuje u jakiejś osoby w wystarczającym natężeniu, czasem zaczyna ją definiować.”

Thriller psychologiczny podkręca wyobraźnię i trzyma w niepewności, tak jak to powinno być. Intryga znakomicie rozpisana, z wyczuciem potrzeb odbiorcy, atrakcyjne elementy sensacji i kryminalne wątki frapująco splatają się z wyrazistymi portretami postaci. Niemało tajemniczych faktów z przeszłości barwnych kluczowych bohaterów wplecionych w fabułę, niecierpliwie chce się je poznać, ale również kilka zagadkowych ujęć z życiorysów drugoplanowych osób. Scenariusz zdarzeń fascynująco rozpisany, wolny od wad nieprawdopodobnych incydentów, naciąganych scen akcji, trudnych do uwierzenia postaw postaci, chociaż z niewielką domieszką zaskakującego zbiegu okoliczności. Michael Robotham doskonale wie, jak przyciągnąć uwagę czytelnika, rozpalić chęć dowiedzenia się prawdy, co tak naprawdę kryje się za zachowaniami jednostek. Od pierwszych stron wciąga w grę interpretacji, prób ustalenia tożsamości, weryfikacji podejrzeń. Pomysł na książkę rzetelnie przemyślany, zaś wątki logicznie ułożone. Narracja wdzięcznie i przyjaźnie niesie fabułę.

Autor dba o odpowiednie proporcje tego, co dzieje się wokół Evie Cormac, dziewczyny sześć lat temu odnalezionej w ukrytym pomieszczeniu jednego z londyńskich domów, a Cyrusem Havenem, psychologiem sądowym z wyjątkowo mroczną przeszłością. Natychmiast niemal namacalnie czuje się, że między tą dwójką przebiega szczególna energia, intrygująco intensyfikująca się w miarę rozwoju skomplikowanej sprawy zabójstwa piętnastoletniej Jodie Sheehan, mistrzyni łyżwiarstwa figurowego. Robotham słusznie czyni oddając naprzemiennie głos Evie i Cyrusowi. W ten sposób podkręca historię i motywuje ją psychologicznie. Książka z pewnością spodoba się szerszemu gronu odbiorców, zdecydowanie ma w sobie coś, co sprawia, że nie można się od niej oderwać, zwłaszcza, że uwzględnia nagłe zwroty akcji, warto poświęcić dla niej kilka nocnych godzin. Dziewczyna potrafiąca wyczuć kłamstwa i mężczyzna walczący z tym, co spotkało go w dzieciństwie, mogliby jeszcze pojawić się w kolejnych powieściach. Naznaczeni czymś szczególnym i sekretnym niosą obietnicę kolejnych wciągających przygód czytelniczych.

5.5/6 - koniecznie przeczytaj
thriller psychologiczny, 492 strony, premiera 28.02.2024 (2019), tłumaczenie Maciej Studencki
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Znak Crime.

sobota, 24 lutego 2024

RYKOWISKO

JULIA HALLADIN

„Jak wiele życia znajduje się w rzeczach tylko pozornie martwych.”

W moim odczuciu, pomimo kilku uwag udany debiut. Autorka zafundowała atrakcyjny pomysł na fabułę, chętnie przebywałam w powieści, dałam się ponieść klimatowi tajemniczości, niesamowitości i czegoś długo nieuchwytnego, co wymykało się ludzkiemu pojmowaniu, a jednak trzymało się blisko niego. Julia Halladin intrygująco wprowadziła w świat ludowych opowieści, przesądów i plotek. Owiany złą sławą Rogaty Las nie zachęcał do odwiedzin, odstraszał mrokiem i krwawą historią. Tkanina thrillera spleciona była również nicią niespokojnych snów, koszmarnych zjaw i kryminalnych zagadek. 

Spodobało mi się stopniowe odkrywanie prawdy, niepewność interpretacyjna intrygujących zdarzeń i postaw bohaterów. Często opisy pogody i otoczenia przesłaniały szczegóły akcji, przeszkadzały w intensyfikowaniu niepokoju, niepotrzebnie odciągały od sedna, ale ciekawie i sugestywnie urozmaicały atmosferę. Wyraźnie czułam zagęszczanie się zła, słyszałam odgłosy śmierci, goniłam uciekające motywy, wgryzałam się w ciemną przeszłość jeziora Rudnik i Czarnej Góry niewytłumaczalnych zaginięć, pożarów i samobójstw. Przerażające zabójstwo zakonnicy, torturowanie opiekunki młodzieży, przyjaźń między uczennicami Ines i Hanią, a to dopiero początek powieści, im głębiej wchodziłam w przygodę czytelniczą, tym bardziej miałam odczucie, że gra dopiero się rozpoczęła, a stawka z każdym dniem rosła, pod koniec dałam się zaskoczyć skojarzeniem z prawdą i wyjaśnieniem biegu spraw.

4/6 – warto przeczytać
thriller kryminalny, 400 stron, premiera 26.01.2024
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

czwartek, 22 lutego 2024

CZARNE MIECZE

DROGA SAMOTNEGO PSA tom 1

ARKADY SAULSKI

„To nie mądrość, to doświadczenie. A doświadczenie to po prostu suma błędów, jakie popełniliśmy w przeszłości.”

Uniwersum Nipponu z każdą odsłoną wywoływało przyjemne odczucia podczas czytania. Co prawda, ominęłam trzeci tom serii „Zapiski stali” (poprzedniki to „Czerwony Lotos” i „Pani Cisza”), chętnie nadrobię to przeoczenie, tym bardziej, że lekko i swobodnie poczułam się w tomie otwierającym „Drogę Samotnego Psa”. Udało mi się szybko odnaleźć w nowej geograficznej rzeczywistości i powiązać z lotu ptaka ciekawe dzieje wcześniej poznanych terytoriów. 

„Czarne Miecze” zachęciły do wejścia w świat fantastyki uwzględniającej losy krain, narodów, kast, ale także pojedynczych jednostek. Arkady Saulski zgrabnie prowadził czytelnika przez klimaty w znaczącej mierze inspirowane przez japońską kulturę i historię. Sympatycy Ducha, wybitnego żołnierza, szkolonego według ginącej sztuki czuwania nad życiem pana, z pewnością niecierpliwie wyczekiwali kontynuacji poznawania jego sytuacji, naznaczonej kolosalnym poczuciem winy i destrukcyjną ucieczką w chwilowe zapomnienie. Czyny Ducha domagały się udziału zdeterminowanego śledczego policji specjalnej w poszukiwaniach zbiega. 

Na drodze do odkupienia stanął młodszy syn rodu Oda z siedzibą w zamku Owari. Powieść wypełniały różnorodne przygody, jedne opierały się na związkach i emocjach, inne wchodziły w świat spisków i knowań, kolejne głęboko drążyły przebiegi krwawych walk i bitew, a jeszcze inne poznawały smak zasadzek i zdrad. Jednak nie brakowało odniesień do wierności, oddania, przyjaźni i miłości. Bohaterowie ciekawie sportretowani, polubiłam styl ich charakteryzacji, czułam bicie serc i duchowe rozterki. Autor potrafił dokuczyć bohaterom, wystawić na śmiertelne próby, dać i odebrać szanse przeżycia. 

Śmierć czaiła się w każdym zakątku terytorium, także w pałacowych pomieszczeniach. Polityka narzucała postaciom postawy i zasadniczo wpływała na podejmowane decyzje. Gdzieś z daleka rozbrzmiewały niepokojące głosy nadciągającego niebezpieczeństwa i konieczności zachowania najwyższej czujności. Z głębi lasu demon złowieszczo dawał o sobie znać. Zaś na zachodzie Nipponu klany wciąż toczyły wojnę o hegemonię. Dynamiczny i bogaty scenariusz zdarzeń sprawiał, że entuzjastycznie przerzucałam kolejne strony wiedziona ciekawością przebiegu historii pokrytej złotem z czerwienią i czernią z czerwienią. 

Gady i Pająki stawały do konfrontacji, szala zwycięstwa potrafiła wymykać się z rąk przez odwieczną wrogość i uprzedzenia, aż do wydawałoby się ostatecznego rozstrzygnięcia. Powieść sympatycznie wypełniła spotkanie i zapewniła dobry relaks. Jedyne zastrzeżenia miałam do niekiedy powierzchownych opisów, w tym fragmentów świata, istotnych pojedynków i incydentów, tak jakby coś na zasadzie za szybko zerwanego kontaktu z wyobraźnią autora i odbiorcy twórczości. Gdyby bardziej rozwinąć kilka ważnych scen i wzmocnić liczebność intrygujących postaci, przybliżana historia zyskałaby na wnikliwości i mocy wciągania. Przydałaby się też mniejsza przewidywalność biegu zdarzeń.

4/6 – warto przeczytać
fantastyka, 366 stron, premiera 20.10.2023
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

środa, 21 lutego 2024

OSTATNIA KOLONIA

JEDNOSTKA PRZECIW IMPERIUM

PHILIPPE SANDS

„Cywilizacja, która oszukuje własne sumienie, jest cywilizacją umierającą.” Aimé Césaire, "Rozprawa z kolonializmem"

Interesująca przygoda czytelnicza, bardzo mnie wciągnęła, co prawda, prawne aspekty i kulisy ich rozgrywek nie leżały blisko mojego serca, ale poruszane aspekty geopolityczne już jak najbardziej tak. Philippe Sands przybliżał mało znaną prawdziwą historię Czagos, uczynienia go brytyjską kolonią (Brytyjskie Terytorium Oceanu Indyjskiego) i długą drogę walki rodzimych mieszkańców o odzyskanie wysp. Przejmujący i budzący sprzeciw obraz przymusowej deportacji zastosowanej wobec Czagosyjczyków w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym trzecim roku, perfekcyjnie skrywanej za fałszywymi przesłankami, wzmocnionej postawą wygodnego milczenia, kiedy okoliczności domagały się prawdy i sprawiedliwości. 

Narracja przyjazna, chociaż czułam pewną fragmentaryczność książki, związaną z tym, że bazowała na cyklu odczytów, wygłaszanych przez autora w Haskiej Akademii Prawa Międzynarodowego latem dwa tysiące dwudziestego drugiego roku. Ekspert od prawa międzynarodowego i adwokat czynnie zaangażowany w pomoc dla Czagosyjczyków w uzyskaniu pełnej dekolonizacji ich wysp krok po kroku oprowadzał po prawdziwej skali przerażającej krzywdy. Do sprawy podchodził z prawniczą starannością, z detalami naświetlał tło sytuacji, przyczyny i konsekwencje decyzji podejmowanych przez brytyjski i amerykański rząd, procesy powstawania i funkcjonowania instytucji i organów rozstrzygających międzynarodowe spory, polityczne i historyczne uwarunkowania skrywające się za mechanizmami orzekania. Sands odwoływał się do własnych doświadczeń, ewolucyjnej postawy wobec prawa międzynarodowego, poszczególnych jednostek i sędziów. 

Tym, co najbardziej przemawiało do mnie to wsparte silnymi emocjami losy Liseby Elysé, krzywdy wyrządzone jej i jej narodowi. Tym bardziej, że w trakcie czytania książki puszczałam podkład muzyczny w postaci piosenki „Peros Vert” nagranej przez Tona Vie, nawiązującej do niekończącej się niesprawiedliwości i ignorancji mocarstw. W publikacji nie zabrakło poglądowych map, nostalgicznych fotografii, przydatnego indeksu, dodatkowych przypisów i uzupełniającej literatury. Warto było sięgnąć po książkę, wiele się z niej dowiedziałam o Czagos i determinacji wysiedlonych do powrotu, pozostałej jeszcze w świadomości społecznej angielskiej kolonialnej postawy, amerykańskiej bazie wojskowej i tuszowaniu prawdy. Zerknij na książki z fascynującej serii bo.wiem, z kategorii #historiai zaprezentowane na Bookendorfinie ("Dzieci nocy", „Córki Jałty”, "Dziewczynka z wycinanki","Krawiec, żandarm i spadochroniarz").

4.5/6 – warto przeczytać
literatura faktu, 224 strony, premiera 25.10.2023 (2022), tłumaczenie Aleksandra Czwojdrak
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego.