wtorek, 5 stycznia 2021

CHODŹ ZE MNĄ

KONRAD MOŻDŻEŃ

"Chodź ze mną. To krótkie zdanie działa na nieszczęśliwych ludzi jak zaklęcie."

Bardzo odpowiadała mi narracja, stawiała na rozmach, zapewniała mnóstwo szczegółów odnośnie miejsca fabuły, przebiegu akcji i myśli bohaterów. Fantastycznie odnajduję się w powieściach potocznie nazywanych przegadanymi, o ile za wszystkim stoi mega intrygujący scenariusz zdarzeń, ciekawe przesłania, wnoszące materiał do refleksji, porcja zgrabnie wykreowanej rozrywki. 

Początkowo zapowiadało się, że tak właśnie będzie z „Chodź ze mną”. Konrad Możdżeń maksymalnie rozciągnął duszny klimat przygnębienia, ciekawie rozłożył strach bohaterów na czynniki pierwsze, rewelacyjnie ukazał, jak się rodził i podlegał intensyfikacji. Krok po kroku poznawałam aspekty mrocznej sfery, warto podkreślić, u każdej postaci. Jednak po jakimś czasie poczułam lekkie znużenie monotonią przebiegu przygody. Miałam już przesyt odczuwania tego, co przytrafiało się właścicielowi i pracownikom restauracji, współodczuwania towarzyszących im emocji, ponieważ wszystko obracało się wokół tych samych chwytów.

Może właśnie dlatego opowieść nie sprawiła wrażenia przerażającej, na co liczyłam sięgając po horror, ale nie można odmówić jej narastającej, choć w wolnym tempie, niepewności. Ukryte zło, dotychczas przyczajone w podziemiach budynku, dostało okazję do wydostania się, wejścia w umysły ludzi. Nienamacalne coraz wyraźniej zaświadczało o istnieniu. Doładowywało się ludzkimi ułomnościami i wyrzutami sumienia. Zagęszczała się aura potępieńczej tajemnicy i upiornych obrazów. Od zwykłego dreszczu i przeczucia, przez topielcze oblicza i zwidy, do nieujarzmionego koszmaru i tragedii. Ciemny potencjał miejsca przybierał nieoczekiwany i zwodniczy kierunek. 

Podobało mi się sięganie do przeszłości w formie frapujących fragmentów dzienników z przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku, niepełne zapiski atrakcyjnie ubarwiały intrygę, podgrzewały atmosferę, podobnie jak kontrastowe opisy Wrocławia. Lubię zapuszczanie się w oddechy historii, przyciąganie i przyklejanie ich do teraźniejszości. Niektórych z końcowych rozwiązań łatwo było się domyśleć, ale nie sądziłam, że to właśnie wybrane przez autora osoby całkowicie pogrążą się w mroku, stawiałam na inne, a każde zaskoczenie to bardzo przyjemne odczucie czytelnicze.

4.5/6 – warto przeczytać
horror, 558 stron, premiera 16.09.2020, ilustracje Michał Loranc
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.

26 komentarzy:

  1. Lubię, gdy książki są pisane właśnie takim tempem, a strach narasta powoli. Szkoda, że tu było tego przegadania za dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednemu podoba się to, drugiemu coś innego. Nie słyszałam o niej wcześniej.

      Usuń
  2. Muszę Ci przyznać, że na sam początek recenzji wybrałaś cytat, przy którym zaczęłam mocno się zastanawiać co faktycznie mają w sobie te trzy słowa, że tak przyciągają...

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam już kilka recenzji tej pozycji i były pozytywne, więc chyba się przekonam do sięgnięcia.

    OdpowiedzUsuń
  4. mnie ta książka, a szczególnie opisane w niej dzienniki by zainteresowały, zastanawia mnie tylko sposób napisania tej książki, Ciebie znudziła na koniec.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lubię horrorów, ale na pewno ta książka spodobałaby się mojej mamie, a że ma zaraz urodziny to już mam pomysł na prezent. Dziękuję za inspirację :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czuję, że to nie mój klimat, choć dawno nie sięgałam po horror. Nie do końca przekonana, ale wpisuję na listę lektur - zakładam, że w listopadzie będzie w sam raz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo rzadko sięgam po horrory, ale czasami dobrze się otworzyć na nowy gatunek.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dość rzadko sięgam po taką książkę, ale kto wie może ta mnie jeszcze skusi ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Obłędnie niesamowita okładka. Zakochałam się w niej totalnie. Historai tu przedstawian tez jest pociagająca. Kinga

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiało grozą. Horrory oglądam, ale jakoś z czytaniem ich mi nie po drodze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też jakoś nie, czytałam tylko kilka w całym życiu, ale dobrze czasem spróbować czegoś nowego.

      Usuń
  11. Widziałam mnóstwo bardzo mieszanych opinii o tej książce i jestem jej bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  12. Napięcie rośnie powoli... Jak jest za wolne tempo to czasami zaczynam się nudzić...

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba nie jest to książka dla mnie, nie moje klimaty zupełnie. Jednak bez wątpienia czytanie Twoich recenzji to prawdziwa przyjemność :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Odpowiedzi
    1. Ale czy równie intrygujące jest jej wnętrze ;)

      Usuń
  15. Za horrorami jednak nie przepadam. Lubię wątki kryminalistyczne, ale z umiarem jeśli chodzi o wywoływanie przerażenia

    OdpowiedzUsuń
  16. Horror, który nie tyle przeraża, co potęguję w czytelniku wrażenie niepewności, to myślę, że mogłoby być coś dla mnie. Osobiście raczej nie sięgam po horrory, bo zbyt strachliwa jestem i jestem typem czytelnika, który zawsze mocno wczuwa się w to, co czyta, ale tutaj może bym się odnalazła.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dzięki tobie polubiłam ten gatunek i z chęcią sięgnę rónież i po tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Planuję ją przeczytać od premiery, więc to tylko kwestia czasu.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dzienniki z przełomu XIX i XX wieku to zdecydowanie działa na mnie zachęcająco. (Który to już raz jestem zmuszona napisać pod Twoją recenzją że książka trafia na moją czytelniczą listę).

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam tą książkę w swojej biblioteczce. Jeszcze nie czytałam, ale zapewne niedługo to zrobię. Jestem jej ogromnie ciekawa. Świetna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  21. Okładka sztos :) ma w sobie coś ze średniowiecza. Już kilkakrotnie ją widziałam na bookstagramie. Może przekonam się do horrorów.

    OdpowiedzUsuń
  22. Historyczne tło tej pozycji i wątki przeszłości mogłyby mi się spodobać, bo bardzo lubię takie klimaty literackie :)

    OdpowiedzUsuń