sobota, 12 lipca 2025

GDY POWRÓCĄ KANARKI

LAURA BARROW

„Podobno każdy człowiek jest lepszy niż najgorsza rzecz, którą w życiu zrobił..”

Przyjemna podróż czytelnicza, prowadzi w nostalgicznym klimacie, daje wejrzenie w ludzkie losy, zachęca do życiowych refleksji. Otula ciepłą fabułą, zaprzyjaźnia z kobiecymi postaciami, zwraca uwagę na kruchość życia i bogactwo doświadczeń. Savannah, Sue Ellen i Ryanne, są siostrami, ale tak naprawdę nie znają siebie. Każda zajęta czymś innym - pracą, nauką, rodziną - sporadycznie kontaktuje się z pozostałymi. Jednak przywołanie złożoną ćwierć wieku wcześniej obietnicą, wyprawa szlakiem pamięci utarczek z dzieciństwa przeniesionych w dorosłość, a nade wszystko próba rozliczenia się z dramatycznym incydentem z przeszłości, stają się okazją do prześwietlenia własnych uczuć i codzienności, zerknięcia przychylnym okiem na rodzinę, zwłaszcza na Bunię tak wiele dającej im od siebie. 

Laura Barrow nie  wykorzystuje w pełni potencjał pomysłu na fabułę. Trochę okrawa scenariusz zdarzeń, lekko podchodzi do rozwinięcia mieszanych emocji targających głównymi bohaterkami, czasami upraszcza incydenty. A mimo wszystko chętnie zagłębiam się w opowieść, przenosi w krainę łączącą przeszłość i teraźniejszość, to, co stanowi o człowieku, z tym, co zbudował jego moralny kręgosłup i odbija się refleksjami duszy. Nie brakuje zagadkowych elementów, tajemnicy do rozszyfrowania, rozliczeń z toksycznymi relacjami z dzieciństwa, dążenia do zrozumienia siebie i innych, a nawet lekcji prowadzenia szczerych rozmów. Zakończenie ze sporym ładunkiem słodkich smaków, jakby na przekór wcześniej wyczuwanej goryczy. Dlaczego właśnie to, że nikt nie ma idealnego życia, sprawia, że silniej się je docenia? Skąd przekonanie, że najbardziej kochający potrafią najboleśniej zranić? W czym tkwi z ogromna siła wewnętrzna kobiet i jednocześnie poczucie niższej wartości? Znajduję elementy siebie w historii trzech sióstr i ich babci, pełnych życiowych rozterek i podsumowań własnych dokonań. Nie zawracam z obranej ścieżki życia, trzymam się wybranego szlaku, bo wierzę, że właśnie on daje mi spełnienie.

4/6 – warto przeczytać
literatura obyczajowa, 370 stron, premiera 18.06.2025 (2023)
tłumaczenie Agnieszka Sobolewska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

piątek, 11 lipca 2025

CZAS ZATRZYMANY

MAJA LUNDE

„Roślina stoi i kiełkując, rosnąc, gubiąc liście, pokazuje nam, że czas mija. Ale wzrost nie ma nic wspólnego z czasem. To my przypisujemy roślinie czas.”

Ciekawy pomysł na fabułę, zaskakuje wydźwiękiem i sposobem docierania do czytelnika. Brakuje pogłębionych interpretacji przeżyć, czasem załamuje się logika przyczyn i skutków, niekiedy dziwią irracjonalne zachowania, ale powieść i tak oddziałuje na wyobraźnię, pobudza emocje, daje do myślenia, skłania do refleksji na temat miejsca i roli człowieka na Ziemi. 

Kiedy wstrzymany zostaje czas narodzin i śmierci gatunku ludzkiego, a przyroda pozostaje niezmieniona w rytmie własnego cyklu, ludzie nagle zwracają się do natury, gdyż pragną przywrócić dawny porządek. Czyżby planeta miała dość ingerencji człowieka w środowisko naturalne, eksploatowania jej zasobów naturalnych? Nie zabija go, ale też nie pozwala na zwiększenie populacji, jakby dawała ostrzeżenie, zmusiła do zatrzymania się, zastanowienia nad ekologiczną aktywnością, wzięciem pod uwagę, że to, co daje życie należy traktować z atencją i szacunkiem. Warunkiem przetrwania staje się działalność na rzecz ochrony środowiska.

Maja Lunde daje wgląd w życie kilku barwnie dobranych postaci, zwykłych ludzi, którzy walczą o zdrowie, marzą o rodzinie, oddaleniu samotności, realizacji marzeń, wejściu w pasje, realizacji zawodowej, nadania życiu własnego sensu. Niedostrzegana na co dzień natura, nagle, kiedy zburzony został porządek rzeczy, staje się towarzyszem w osobliwej niedoli, przyjacielem w przetrwaniu, sprzymierzeńcem w szukaniu nowego sensu. Powieść prowadzona w delikatnym, dyskretnym i przejmującym klimacie, przemawia doświadczeniami bohaterów. Jak wiele z Jenny, Otto, Jakoba, Lisy, Ellen, Anne i Philipa mamy w sobie, czyż nie jesteśmy do nich podobni?

Książka o życiu, śmierci, cyklu. Natura tworząc żywe organizmy dokładnie wie, co robi, dając im siłę, wolność i energię, aby po jakimś czasie, zwolnić z trwania i egzystencji, zrobić miejsce dla innych jaźni. Nie chcielibyśmy być wiecznie dziećmi, nie móc doświadczać życia jako dorośli, trwać zawieszonym w połowie drogi między światem żywych i umarłych. Początek wyraża się spektakularnością, ale to koniec definiuje nas samych, staje się dopełnieniem zbioru myśli i emocji. A we wszystkim obecność ludzi, współtowarzyszenie w codzienności, tworzenie bliskich relacji, a jednak jakby na przekór wszystkiemu, doświadczanie różnorodnych odcieni samotności.

Pcha nas potrzeba zrozumienia, akceptacji i tolerancji. Szukamy aktywności umożliwiających spełnienie. Fotografując ulotne chwile, pisząc pamiętnik, doceniając atuty narodzin i przetrwania w przyrodzie, biorąc ją dla siebie, dając coś od siebie. Ogrodnictwo, podróże, leczenie, ostatnie posługi, i wybór między spokojnym rytmem wypełniania dnia a potrzebą ekstremalnych odczuć. Narzucona przez planetę chwila na złapanie tu i teraz, wbrew pozorom z czasem przestaje cieszyć, rozwijać, wzmacniać, a staje się ciężarem spychającym ku przepaści strachu, nudy, pragnienia zakończenia. Zastój obcy jest naturze, a zatem nie służy człowiekowi, czyni go bezbronnym wobec otaczającego go świata i siebie samego. Inne powieści Mai Lunde przybliżone na Bookendorfinie to: „Historia pszczół”, „Błękit”, „Ostatni”, „Śnieżna siostra”, „Strażniczka słońca”.

4.5/6 – warto przeczytać
literatura współczesna, 292 strony, premiera 21.05.2025 (2023)
tłumaczenie Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

czwartek, 10 lipca 2025

CZYHAJĄCY W PROGU

 H.P. LOVECRAFT, AUGUST DERLETH

„Nie umarło, co w uśpieniu spoczywać całe wieki może. A upływ czasu w końcu i śmierć nawet zmoże.”

Twórczość H.P. Lovecrafta to prawdziwa uczta dla mojej wyobraźni, chętnie podążającej tropem literackiej grozy z klasycznym piórem, czyhającej na czytelnika w zaułkach niezwykle barwnych opisów, zawierającej pierwiastki pradawnych legend, rozwijającej tajemnice czegoś niezwykłego. Wciąga pomysłową fabułą, posuwającą się w wolnym tempie, momentami ślimaczym, ale w tym właśnie tkwi urok plastyczności narracji, powielania zdań, lecz z nowej perspektywy. 

Jako odbiorca „Czyhającego w progu” krok po kroku śledzę dociekania Ambrosego Dewarta, spadkobiercy rodu Billingtonów, Stephena Batesa, jego kuzyna, i Winfielda Philipsa, potomka wielebnego. August Derleth znakomicie łączy fragmenty twórczości Lovecrafta. Podtrzymuje złowrogi charakter niewyjaśnionych wydarzeń, czar nietypowej zagadki, mgłę niedopowiedzeń, przypuszczeń, spekulacji i aluzji. A także sekretnej wiedzy niedostępnej zwykłym śmiertelnikom i tajemniczą treść odziedziczonej instrukcji. Niesamowite przerażające miejsce akcji, opuszczona rodowa posiadłość, budząca trwogę wśród okolicznych mieszkańców, ze starą wieżą ozdobioną osobliwymi wzorami, kamiennym kręgiem, w którym na każdym kroku wyczuwa się haniebne zło. 

Masakryczne morderstwa z przeszłości i teraźniejszości zdają się łączyć podobieństwami, lecz nie sposób odkryć schematu, pomimo penetracji licznych ksiąg, dokumentów, wycinków prasy i dziennika. Im głębiej i dłużej przebywam w domu Billingtona, na zalesionym wzgórzu, w pobliżu wymarłego strumienia, tym więcej dostrzegam świadectw rozpadu, plugawości, zgnilizny i śmierci, tym trudniej znaleźć racjonalne wytłumaczenie przerażających zjawisk. Jak z luźnych i rozsypanych fragmentów ułożyć układankę sekretu posiadłości i jej właścicieli, skoro nie podlega ona prawom czasu, przestrzeni i jedności miejsca zdarzeń? Zerknij również na "Obserwatorzy spoza czasu", "Zgroza w Dunwicz i inne przerażające opowieści", "Przyszła na Sarnath zagłada", "W górach szaleństwa", "Koty Ultharu", czy „Szaleństwa Cthulhu”, „Widma nad „Innsmouth”, "Akolici Cthulhu".

5/6 – koniecznie przeczytaj
literatura grozy, 190 stron, premiera 06.05.2025 (1945), tłumaczenie Robert P. Lipski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

środa, 9 lipca 2025

DZIECIOŁAP

AGNIESZKA MIELA

„Jak znika ten, który nigdy nie istniał?”

Ciekawa, barwna, pomysłowa fabuła, wiele się dzieje, czytelnik szybko się wciąga, chętnie uczestniczy w wyzwaniach stawianych głównym bohaterom. Czasami przeszkadzają znaczące zwolnienia przebiegu akcji, chociaż można je traktować jako chwilę na złapanie oddechu w trudnej walce z zyskującymi na mocy demonami, to jednak preferuję mocniejsze podkręcenie intrygi. Autorka udanie rozsiewa mroczny klimat w mieście i pod nim. Wszechobecny trupi odór zgnilizny, Skrywające tajemnice ciemne zaułki. Wzbudzające zgrozę szczeliny między światami. Doceniam fantastyczne opisy postaci i miejsc. Przemawiają do wyobraźni, pozwalają łatwo wkroczyć w świat powieści. 

Silny wróg, ściągający chaos na wszystkie światy, mogący sprowadzić natychmiastowy koniec, wybrzmiewa szczególnie złowrogo. Mieszanka morderców, przekształconych, dotkniętych przez innych. Samuel Reiling, Dzieciołap znad Nestry, wzbudza przyjazne odczucia. Mocno mu kibicuję w trudnej misji tropienia demonów, zabijania nieprzekształconych bogów, niszczeniu opętanych. Raon, bogini zmarłych i nienarodzonych, matka bogów i niszczycielka splugawionych demonów, niemająca twarzy, ukrywająca się w ciele dziewczynki, często zaskakuje, wzbudza aprobatę, ale co intrygujące, z mieszanymi odczuciami. Śmierć nie obchodzi się łaskawie nawet z tymi, którzy wielokrotnie wpadają w jej ramiona. Czy mamy wpływ na zakończenie zdarzeń, a może jedynie na przebieg? „Dzieciołap” to relaksująca propozycja czytelnicza, dopracowana w mrocznym klimacie, atrakcyjna w odsłonach intrygi, przyciągająca osobliwą parą kluczowych postaci.

4.5/6 – warto przeczytać
fantasy, 424 stron, premiera 20.05.2025
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

wtorek, 8 lipca 2025

KOSZMAR W NIBYLANDII

CHRISTINA HENRY

„Nie zyskiwali wiecznej młodości, chyba że śmierć za młodu sprawia, że już zawsze jest się młodym.”

Książka kierowana do młodzieży, z ciekawymi przesłaniami, a jednak i mnie, jako dorosłej, wiele frajdy sprawiło zapoznawanie się z nią. Christina Henry zgrabnie poradziła sobie z umieszczeniem powieści w klimacie pragnącego nigdy nie dorosnąć Piotrusia Pana. Fabuła bazująca na elementach horroru dostarczała mocną dawkę czytelniczej adrenaliny. Podobało mi się konsekwentne trzymanie się stopniowego przeobrażenia wewnętrznego i zewnętrznego narratora wspomnień. Kibicowałam Kubie w dostrzeganiu okrutnej prawdy zestawionej z wieczną młodością, szczęściem w spontaniczności i pogrążeniem w zabawie. 

Świat zagubionych chłopców, podlegający autorytatywnym regułom, w miarę rozwoju akcji przybierał coraz ciemniejsze i dramatyczniejsze barwy. Wyspa, będąca ogromnym placem zabaw bez nadzoru dorosłych, stawała się coraz bardziej mroczna i niebezpieczna. Magiczny skrawek lądu pokrywały opary szaleństwa, śmierci, krwi i trupów. Zabawkami w Nibylandii były noże, szable, kije i kamienie. Trudno było nie dopingować dzieciom przybyłym z Innego Miejsca, nie bać się Wielookich, drżeć przed piratami. Scenariusz zdarzeń atrakcyjnie zapleciony. Kilka okrutnych elementów dramaturgii. Zakończenie satysfakcjonujące, spodziewałam się zawartej w nim przewrotności. Lekkie zastrzeżenia miałam do spłyconego portretu Piotrusia Pana. Jako niemal drugoplanowa postać, widziana oczami przyjaciela, siłą rzeczy otrzymała sporo uwagi. 

Zachęcam do zapoznania się z książką, roztaczała niepowtarzalny urok nowej opowieści z osadzeniem w kultowym oryginale, nietuzinkowym przedstawieniem bohaterów, mroczną bezwzględnością wobec tego, co dobre i co złe, słuszne i nieusprawiedliwione, ufne i zdradliwe. Skłaniała młodych odbiorców do zastanowienia się, na czym tak naprawdę polega dorastanie? Czy wszystkie błędy mają konsekwencje, zwłaszcza te o dużym kalibrze czynienia szkód sobie i innym? Dlaczego świadomość popełniania życiowych potknięć, uchybień i omyłek mocno boli, ale pozwala na wewnętrzny rozwój? Zerknij również na wrażenia po spotkaniu z poprzednimi książkami autorki, zaprezentowanymi na Bookendorfinie, "Alicja" i "Czerwona Królowa".

4.5/6 – warto przeczytać
horror, 308 stron, premiera 09.04.2025 (2017), tłumaczenie Lesław Haliński
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.