STEPHEN KING
"Kiedy wejrzysz w otchłań, otchłań wejrzy również w głąb ciebie." Friedrich Nietzsche
Uwielbiam twórczość Stephena Kinga, co więcej, nie wyrzekam się tego, nie wstydzę, za nic nie chcę zmienić. Każdej jego nowej książki wyczekuję niczym nastolatka autografu popowego idola, a kiedy dłuży mi się wyglądanie na premierę nowej przygody, sięgam po stare dobre przeboje czytelnicze. "Misery" do nich należy, nie ma znaczenia, że czytałam ją trzydzieści lat temu, zaraz po obronie pracy magisterskiej, wciąż pamiętam, jak dłużyły się ostatnie dni zanim mogłam po nią sięgnąć i nasycić się zatrważającą historią.
Teraz, w ramach odświeżania wspomnień z kingowskich powieści, z ogromną przyjemnością do niej wracam. Natychmiast nachodzi mnie refleksja, poczucie żalu, że więcej współczesnych książek nie jest pisana w tym stylu, w wyjątkowo udanym klimacie niepewności, jednocześnie sugestywności i bezpośredniości, z poczuciem, że autora stać na to, aby zrobić dosłownie wszystko z bohaterem, wystawić go na ból i cierpienie, także wewnętrzne rozterki i rachunki sumienia. Psychologiczna oprawa wytworzona ze znawstwem ludzkiej natury, obsesyjnym i tyranizującym odcieniem, zawiedzeniem i próbą naprawy tego, co nie po myśli, nawet kosztem wyrzeczenia się siebie samego. Narracja stawia czytelnika w pierwszej osobie, kształtuje poprzez punkt widzenia głównego bohatera, osadzona na lęku i przerażeniu, walce o przetrwanie w świecie obciążonym chorobą psychiczną wybawczyni z wypadku samochodowego. Horror czystej krwi, fantastycznie rozłożone napięcie, zgroza w kulminacyjnych momentach, straty w imię przeżycia.
Rewelacyjnie śledzi się scenariusz zdarzeń dla fabuły. Wciągają również rozważania o blaskach i cieniach pisarstwa, adoracji fanów, oczekiwań czytelników, przesycenia postacią, która przynosi pieniądze i sławę. Ileż razy można odwoływać się do przygód tego samego bohatera, zanim straci się ostatecznie do niego sympatię, poczucie smaku zabawy w układanie losów, nić porozumienia z osobowością i doświadczeniami? Jak różnie odbierana jest ostateczna odsłona serii, czy spotyka się z akceptacją? Dlaczego uznanie wcale nie musi łączyć się z wolnością, a niekiedy staje się przekleństwem? Ile trzeba mieć sprytu, aby oszukać los wyręczający się szaleńcem? Cieszę się, że zdecydowałam się jeszcze raz przeżyć "Misery", bogatsza w znajomość innych książek mistrza horroru, podeszłam do niej z oczekiwaniami nie tylko rozrywki z dreszczykiem, ale również okazją do prześledzenia stylu autora, charakterystycznej szczególnej drobiazgowości w opisach, dzięki którym mam wrażenie, że historia wkracza niemal do realności, przenika emocjami i wyczekiwaniem, co będzie dalej, w jaki mrok jeszcze wprowadzi. Zerknij na wrażenia po spotkaniu z innymi książkami Kinga, które dopadłam w księgarni TaniaKsiążka.pl: "Mroczna połowa", "Gra Geralda", "Podpalaczka", "Łowca snów" i "Miasteczko Salem".
5/6 - koniecznie przeczytaj
horror, 368 stron, premiera 30.11.2021 (1987), tłumaczenie Robert P. Lipski
Książkę "Misery" zgarnęłam z półki "bestsellery" w księgarni TaniaKsiążka.pl
Ponadto na Bookendorfinie: "Regulatorzy", "Desperacja", "Billy Summers", "Później", "Jest krew", "Instytut", "17 podniebnych koszmarów", "Bastion", "Bazar złych snów", "Cujo", "Outsider", "Pudełko z guzikami Gwendy", "Roland", "Sklepik z marzeniami", "Śpiące królewny", "Uniesienie", "Zielona mila", "Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika", "Charlie Ciuch-Ciuch", oraz "Stephen King. Instrukcja obsługi" Roberta Ziębińskiego.
Kiedyś miałam tę książkę u siebie w biblioteczce.
OdpowiedzUsuńMiałam okazję zapoznać się z nią w ostatnim czasie, wciągnęłam się w tę lekturę.
OdpowiedzUsuńSiostra polecała mi tę pozycję, więc może kiedyś się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńMiłe literackie spotkanie, na które skusiłam się w jeden niedawny poranek.
OdpowiedzUsuńMało co znam tego autora, ale z tym tytułem akurat udało mi się zapoznać jakiś czas temu.
OdpowiedzUsuńTo jedna z tych lektur, od których nie można oderwać się przed przeczytaniem ostatniego zdania.
OdpowiedzUsuńCzytałam, ale dawno nie czytałam Kinga - muszę nadrobić...
OdpowiedzUsuńnie znam nie czytałam poczytam
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam nic tego autora, a kiedyś lubiłam z nim spędzać czas. Ostatnio mi o nim przypomniałaś i mam w planie zamówić kilka jego pozycji.
OdpowiedzUsuńWidzę że u Ciebie ostatnio króluje King. Mam w domu fana tego autora. Ja nie przepadam. Obecnie czytam kroniki Diuny.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy cytat, jakże prawdziwy. Sztuke na podstawie tej ksiażki grają w teatrze, wybieram sie na spektakl.
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic tegoroczne autora, to chyba wstyd dla książkomaniaka. Jak trafię na tytuł który mnie porwie to przeczytam
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam chyba juz wsYstkie jego ksiazki i niezmiennie uwielbiam
OdpowiedzUsuńKiedyś nałogowo czytałam Kinga, ale teraz jakoś mi nie po drodze. Może najwyższy czas to zmienić, dzięki za polecenie!
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie w sumie czemu nie mogę przebrnąć przez jego książki, skoro ekranizacje uwielbiam.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że King napisał taką książkę. Bardzo lubię jego Czerwoną Różę. Świetna książka.
OdpowiedzUsuńTej pozycji Kinga jeszcze nie miałam okazji poznać i najwyższy czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie ta książka, nie lubię czytać takich lektur, więc sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuń