sobota, 26 listopada 2022

SIĘ POROBIŁO!

PECHOWE DNI W HISTORII

MICHAEL FARQUHAR

„...tak właśnie toczy się ludzka historia – przeplatają się w niej wydarzenia wzniosłe i groteskowe, a smutki i absurdy suną razem, tańcząc zgrzytliwego walca.”

Jeśli szukacie pomysłu na książkowy prezent, dla siebie czy innych, koniecznie zwróćcie uwagę na „Się porobiło!”. Znakomite zestawienie wybranych pechowych zdarzeń w historii ludzkości i zwykłych jednostek. W każdym dniu roku Michael Farquhar przywołuje nieszczęśliwy zbieg okoliczności, nietrafioną decyzję, kosztowne pomyłki, wyjątkowe wpadki, katastroficzne obroty spraw, przewrotne epizody, czy nieszczęścia, które lubią chodzić parami, a u niektórych nawet w parach. Indywidualne klęski z punktu widzenia osoby, ale też ich przełożenie na bieg dziejów świata. Fantastyczna powtórka wiedzy z historii, dostrzeżenie nowych postaci i faktów. Szalenie sympatycznie spędzony czas z książką.

Nie tylko rewelacyjna rozrywka, zerkanie na to, co niefortunnego przydarzyło się ludziom z różnych epok i części świata, ale również impuls do głębszego zagłębiania się w często zgubną przeszłość. Wszystko podane w uroczej humorystycznej odsłonie. Mnóstwo ciekawostek, anegdot, cytatów, skojarzeń, a nawet zaskakujących zestawień. Już same podtytuły na każdy dzień roku tworzą przyjazny uśmiechowi klimat. Bardzo lubię tego typu publikacje, łatwo wpadam w ich rytm, mogę je czytać po kolei, ale również otwierać na dowolnej stronie. A „Się porobiło!” charakteryzuje się atrakcyjnym doborem materiału, sporą szczegółowością, sympatyczną narracją, niezbędnymi wyjaśnieniami, a przy tym zwięzłą formą. Ileż mniej lub bardziej znanych historycznych wzmianek do bliższego poznania wypisuję, jak wiele z nich przykuwa uwagę i chęć bliższego poznania. Książkę dopełniają ilustracje, portrety, zdjęcia, przypisy i indeks.

6/6 – rozkosz czytania
literatura popularnonaukowa, historia, 464 strony, premiera 11.10.2022 (2015)
ilustracje Giulia Ghigini, tłumaczenie Radosław Kot
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

JEJ OSTATNIE WAKACJE

C.L. TAYLOR

„Jedyne, o czym w tej chwili marzy, to wyrwać się z tego piekła...”

To już czwarte spotkanie z twórczością C.L. Taylor, zaliczam je średnich, jednakże nie z tych, co mocno trzymają w napięciu i dostarczają sporą dawkę emocji. Wiele się dzieje, intrygujące incydenty przeplatają się, ale podszyte są przewidywalnością i niskim wskaźnikiem prawdopodobieństwa. Ostrożnie podchodzę do charyzmatycznych grup wyznaniowych lub psychologicznego wsparcia, zwłaszcza jeśli podlegają ostrej komercjalizacji, ale w niektórych społecznościach tak się przyjęły, że są traktowane jako coś normalnego i pożądanego, bez czego nie można dać sobie rady. 

Nie wierzę w guru szybko znajdującego coś, co znakomicie odmienia problemy i życie wielu osób. Potrzeba czasu, aby uważnie wysłuchać drugą osobę, zrozumieć źródła lęków, stać się duchowym  przewodnikiem. Nie wystarczy kilkunastodniowy obóz, z paroma spotkaniami, spektakularnymi wyzwaniami wyzwalającymi odwagę i zaufanie, oczyszczającymi za pomocą rytuałów wnętrze człowieka. Organizowanie grupowych wyjazdów pod auspicjami motywacyjnych wsparć wiąże się ze świadomością ogromnej odpowiedzialności i koniecznością profesjonalizmu. Dlatego nie wierzę, że ktoś, kto spędził w więzieniu dwa lata za zaniedbania w pracy mentorskiej, ponownie staje się przewodnikiem innych. Mocno naciągane, podobnie jak sposób funkcjonowania LekarzaDusz. Dlatego już same założenia wstępne przeszkadzały w odbiorze intrygi.

Fabule nie można jednak odmówić fabule ciekawego zapętlenia, skupiska tajemnic, pętli sekretów. Każdy z bohaterów coś ukrywa przed światem, do czegoś się nie przyznaje, bazuje na fałszywej tożsamości, udaje inną osobę niż faktycznie jest. Nie nawiązuję bliskiego kontaktu z postaciami. Przejaskrawione w odbiorze, mające tendencje do ekstremalnych zachowań. Ponadto, brakuje im sprytu i pomysłowości w docieraniu do prawdy i osiąganiu własnych celów. Jedynie Kate wzbudza mocne emocje, wsparte wyjątkową ambicją i silnymi cechami osobowości, rzecz wtórna, dobrymi czy złymi. Tom jako mówca motywacyjny zupełnie nie sprawdza się, aż strach trafić w ręce kogoś takiego, powierzyć mu władzę nad emocjami lub myślami drugiej osoby. Ciężar dwóch zgonów podopiecznych i zniknięcia trzeciego powinien na zawsze zdyskwalifikować go jako mentora. Fran poszukuje informacji o samobójstwie młodszej siostry, ale zachowuje się jak słoń w składzie porcelany. Dziennikarka Caroline po trupach dąży do celu i ubiera to w barwne słowa.

Fabuła osadza się na różnorodności motywów, psychologicznych ujęć, ekscytujących incydentów, sensacyjnego klimatu. Jest atrakcyjnie, narracja sprzyja poznawaniu historii z kilku perspektyw, ale jako całość powieść nie wykracza poza przeciętną opinię. Finał wyrywa się spod skrzydeł realności, odwrócenia toksycznych rodzinnych relacji, pułapki szantażu emocjonalnego, zmian struktury osobowości. Natomiast plus przydzielam za kreację Kate. Zerknijcie też na wrażenia po spotkaniu z poprzednimi książkami C.L. Taylor, przedstawionymi na Bookendorfinie. W "Teraz zaśniesz" przekonuje fantastycznie oddany klimat wyspy, izolacji i małej społeczności. "Zanim powróci strach" nie emanuje mrożącymi krew w żyłach incydentami, tym niemniej oferuje liczne mocne uderzenia atmosfery niepewności. "Nieznajomi" tworzy zagadkę złożoną z puzzli niebezpieczeństwa i przetrwania.

3.5/6 – w wolnym czasie
thriller psychologiczny, 410 stron, premiera 01.06.2022 (2021), tłumaczenie Jacek Żuławnik
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

piątek, 25 listopada 2022

CZARNA KSIĘGA

IAN RANKIN

INSPEKTOR REBUS tom 5

„Nie wierzył w zbiegi okoliczności, ale wierzył w dochodzenie do prawdy dzięki zbiegom okoliczności.”

Specyficzna seria kryminalna, tworzy ciekawy klimat, przeplata wątek obyczajowy z kryminalną zagadką, stawia na nietuzinkowego głównego bohatera, a temu wszystkiemu nadaje ciężkie mroczne nuty ludzkiej duszy i gęste zawiłości przestępstw. Piąty tom, chociaż proponuje zagmatwaną i wieloczłonową intrygę, w której niczego nie można być pewnym, to jednak nie do końca trzyma w wielkim napięciu. Frapująco jest odsłaniać kolejne warstwy kłamstw, by dotrzeć do głęboko ukrytej prawdy, ale choć wiele się dzieje, akcja dynamicznie rozwija się, sporo spektakularnych incydentów, to nie czuje się elektryzującego podkręcania wyobraźni. A jednak powieść przyciąga dobrze prowadzoną sensacją, miksowaniem się niebezpiecznej teraźniejszości z zagmatwaną przeszłością. Kilka kierunków właściwej interpretacji łatwo podchwycić, aby zbudować trafione domysły, Ian Rankin nie stosuje specjalnych zmyłek, lecz niektóre aspekty pozostają zagadką do końca. John Rebus nie ma sobie równych w aspekcie jednoczesnego denerwowania czytelnika, współpracowników i partnerów, jak i podziwiania za determinację, nieustępliwość, niezważanie na opinię innych. Świat nie ma dla niego żadnych odsłon szarości. Biel wydaje się jedynym krystalicznym kryterium, zaś czerń należy bezwzględnie tępić. Jak już się do czegoś przyczepi, to nie ma opcji, aby odpuścił. 

Autor wciąga Rebusa w różne życiowe zdarzenia i tropy śledztw. Pojawia się brat Michael, który odbył karę więzienną za handel narkotykami, i od razu powstaje kręcące się wokół niego zamieszanie. Trzeba bliżej przyjrzeć się sprawcy ugodzenia nożem szpitalnego technika laboratoryjnego. Ktoś w ciemnym zaułku na tyłach pubu atakuje detektywa sierżanta Briana Holmesa. W rodzinne strony powraca Andrew McPhail, mężczyzna z kartoteką wykroczeń molestowania seksualnego. I jeszcze konieczność współpracy z wydziałem standardów handlowych w zakresie Morrisa Coffertiego i jego prawej ręki w nielegalnie wysoko oprocentowanym lichwiarstwie. A także długie cienie przestępczej historii Hotelu Central, gdzie pięć lat wcześniej wśród spalonych zgliszczy odnaleziono niezidentyfikowane ciało. John Rebus zdaje się wydeptywać drogę do piekła, walczyć z niewidzialnym wrogiem, odbijać od ścian zmowy milczenia. Przygotujcie się na mnóstwo wizyt w edynburskich pubach, gdzie ściany mają uszy, a plotki rozsiewają się mimochodem. Zerknij również na wrażenia po spotkaniu z poprzednimi tomami serii („Supełki i krzyżyki”, „Mętna woda”, "Kieł i pazur", "Zagrajmy w butelkę"), z dwudziestym („Nawet zdziczałe psy”) i z dwudziestym pierwszym ("Wszyscy diabli"). Propozycje na przyjemny wieczór z książką, nieco zwykłych ludzkich spraw, nieco koszmarnych historii, mrok ludzkiej natury, zgrabnie prowadzone napięcie, ale też ciekawe nuty do refleksji, właśnie tego oczekujcie po tych przygodach czytelniczych.

3.5/6 – w wolnym czasie
kryminał, 430 stron, premiera 26.10.2022 (1993), tłumaczenie Bogusław Stawski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

WSZYSTKIE NASZE KŁAMSTWA

JANE CORRY

„Nikt nie jest idealny. Po prostu się staramy.”

Kolejny, po „Ta, która zawiniła”, thriller Jane Corry, który nie wystawia czytelnika na mega porcję strachu i niepewności, ale przyjemnie drażni wyobraźnię, sympatycznie przyciąga mrocznymi tajemnicami i rodzinnymi sekretami. Rzuca w wir niewiadomych, kotłujących się migawek z przeszłości, wezbranych fal tsunami żalu, rozpaczy, wyrzutów sumienia i przemożnego pragnienia zapomnienia. Autorka płynie narracją w dynamicznym nurcie ludzkich emocji, konsekwentnie sięga ich głębokiego dna, krok po kroku wyciąga na powierzchnię niewygodną, drażliwą i przykrą prawdę. Intensywnie nasyca scenariusz zdarzeń wysepkami ludzkiej samotności, zakłopotania, niespełnienia i poczucia straty. 

Bohaterowie przekonują się, że tak naprawdę nie można dobrze poznać nikogo, nawet bliskich. Zawsze z boku czają się cienie zawiłości ludzkich osobowości, nakładanych sprzecznych warstw tożsamości, nie do końca rozwiniętych świadomości. Jeszcze trudniej jest zrozumieć samego siebie, wziąć odpowiedzialność za własne czyny, zmierzyć się z konsekwencjami dokonywanych wyborów. Nawet jeśli prawnie okupuje się winę, to i tak nie zmywa się grzechu zła w oczach społeczeństwa, członka rodziny i samego siebie. Stąd nieustannie ciążące kłamstwa i mistyfikacje, a to właśnie one komplikują wszystko. Corry intrygująco pokazuje odmienne perspektywy na ten sam przebieg zdarzeń. Narracja z ujęcia Sarah i Toma diametralnie różni się w interpretacji. Ukazuje implikacje związane z niedopasowaniem, brakiem szczerości, równoległości zamiast wspólności. Funduje za dużo opisów opieki nad niemowlakiem, podstawowej wiedzy w tym zakresie, które z czasem okazują się nużące, lecz dzięki nim podkreśla emocjonalne przekazy, zwłaszcza miłość matki do dziecka, czy trwanie w nieudanym związku ze względu na dobro dziecka. Niektóre zbiegi okoliczności, zwłaszcza z drugiej połowy powieści, a także zbyt wiele przypadków dotykających jedną rodzinę, nie wybrzmiewają przekonująco i prawdopodobnie, co nieco razić. Zakończenie nie zawodzi od strony klimatu i logiki, lecz słabo powiązane jest z prawdziwym życiem i ludzką naturą.

4/6 – warto przeczytać
thriller obyczajowy, 476 stron, premiera 12.10.2022 (2021), tłumaczenie Anna Dobrzańska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

czwartek, 24 listopada 2022

KONIEC WIECZNOŚCI

ISAAC ASIMOV

„Trzymał w ręku losy milionów ludzi, a jeśli musiał z tego powodu kroczyć samotnie, to przynajmniej mógł również kroczyć dumnie.”

Każdy z nas chociaż raz w życiu chciał zawrócić przeszłość, tak aby ustrzec się mającego ogromne konsekwencje życiowego błędu, albo zajrzeć w przyszłość i na podstawie otrzymanego obrazu dowiedzieć, kiedy coś poszło nie tak jak potrzeba, a nawet zapobiec wybranemu wydarzeniu. Isaac Asimov w swojej wyobraźni poszedł kilkaset tysięcy wieków dalej. Opisał podróże w Czasie, wkraczanie do Wieczności, realizacje projektów Zmiany Rzeczywistości, ale nie w skali jednostki, grupy, czy nawet społeczeństw, a całej rasy ludzkiej.

Nieruchomą, ustaloną i zamrożoną historię Prymitywu, w której jednak nic nie było wiadome i pewne, skontrastował z nieustannie zmienianymi dziejami Stuleci Wieczności. Wszystko w imię dobra ludzkości, ukierunkowanego rozwoju, zapobieżeniu masowym tragediom. Jak bardzo pojemne były te pojęcia i moc ich sankcjonowania. Zaprzysiężeni członkowie Wieczności, skrupulatnie wyłapywani z różnych wieków, o odpowiednich predyspozycjach i historycznej poświacie, pokonywali szczeble kariery, poczynając od Czasowców i Nowicjuszy, poprzez Obserwatorów i Specjalistów, a kończąc na Starszych Kalkulatorach i Radzie Wszech Czasów. Specjalizacje obejmowały żółtych kalkulatorów, zielonych biografistów, niebieskich socjologów. Zastanawiała biel obserwacji, wyłączenie emocjonalnej podstawy odbierania rzeczywistości, postawienie jedynie na gromadzenie wiedzy.

Trzydziestodwuletni, według kategorii fizjologii, Andrew Harlan poznał kogoś, kto wytrącił go z mentalnego schronienia, oraz dotknął czegoś, co wybiło go z rytmu jako Technika, najbardziej znienawidzonej profesji teraźniejszości, współczesności i przyszłości. Autor interesująco zaprezentował zmianę świadomości kluczowej postaci, wkręcił w dynamicznie obracającą się spiralę niewiadomych, skonfrontował ze sprytnie skrywanymi tajemnicami. Ogromna moc w rękach jednej osoby, a jednocześnie ściągnięcie jej do zwykłego gorącego postrzegania drugiej osoby. Fantastycznie ukazał walkę człowieka samego ze sobą, z instytucją ingerującą w ludzkie życie na skalę masową, równocześnie z czymś intuicyjnie odbieranym. Zachęcał do refleksji, czy warianty rzeczywistości obliczane przez maszyny faktycznie uwzględniały samostanowienie ludzkości?

Kto tak naprawdę dał Wiecznościowcom prawo do zmiany osobowości milionów i historii bez wcześniejszych wersji? Czy poprawki w biegu zdarzeń skutkowały lepszymi rezultatami niż pierwotne scenariusze? A może to właśnie błędy społeczeństwa, obciążające nie tylko je samo, ale wszystkie następne pokolenia, stanowiły o istocie rozwoju gatunku ludzkiego? Dlaczego wszechświat na to pozwolił? Fantastyczne przesunięcie suwaka czasu, nie najbliższe stulecia, dalsze tysiąclecia, odległe setki tysiącleci, a jeszcze skrajniej w horyzont. Zastanawiałam się, jak przeformowało się postrzeganie świata i ludzkości z perspektywy pojedynczego człowieka, cywilizacji i życia człowieka na Ziemi? A może bez względu na jednostkę czasową pozostało bez zmian, z tymi samymi zasadami, ambicjami, żądaniami i interesami? Spore roszady w finałowej odsłonie, zgrabne zwroty akcji, zaskakujące interpretacje. 

Tytuły z serii „Wehikuł czasu”, klasyki science fiction, przybliżone na Bookendorfinie: "Klany księżyca Alfy", "Radio Wolne Albemuth", "Czas jest najprostszą rzeczą", "Odyseja kosmiczna 2001", "Umierając żyjemy", "Ziemia trwa", "Opowiadania najlepsze", "Osa", "Kwestia sumienia", "Ostatni brzeg", "Człowiek do przeróbki", "My", "Gdzie dawniej śpiewał ptak", "Gwiazdy moim przeznaczeniem", "Drzwi do lata", "Wieczna wojna", "Cieplarnia", "Przestrzeni! Przestrzeni!", "Non stop", "Aleja potępienia", "Kwiaty dla Algernoma", "Hiob. Komedia sprawiedliwości", "Rój Hellstroma", "Wieczna wolność", "Więcej niż człowiek", "Koniec dzieciństwa". Inne na moim blogu książki Isaaca Asimova to "Gwiazdy jak pył", "Prądy przestrzeni", "Kamyk na niebie", oraz udział w antologii horroru "Szaleństwo Cthulhu".

5/6 – koniecznie przeczytaj
science fiction, 264 stron, premiera 20.09.2022 (1955), tłumaczenie Adam Kaska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

JESIEŃ W ŚWIECIE PRZYRODY

PATRYCJA ZARAWSKA

„Opadające liście, drobne gałązki i inne naturalne „odpadki” tworzą na dnie lasu i w innych miejscach ściółkę – pełną powietrza pierzynkę, w której i pod którą nieustannie wre życie i nawet późną jesienią niemało się dzieje.”

Trzecia pora roku, którą spędzamy przy tej niezwykłej serii książek kierowanych do młodych przyrodników (wcześniejsze to "Wiosna w świecie przyrody" i "Lato w świecie przyrody"). Fantastycznie podkręca zainteresowanie młodego pokolenia tajemnicami życia przyrody, widocznymi na pierwszy rzut oka i dostrzegalnymi jedynie przy uważnej obserwacji. Dzieci wykazują się wielką ciekawością otaczającego je świata, chcą jak najwięcej dowiedzieć się o nim, zadają pytania, szukają odpowiedzi, wychwytują szczegóły, kojarzą zjawiska. I właśnie tego typu wydawnictwa, o przyjaznym charakterze popularnonaukowym, świetnie sprawdzają się jako pomoc edukacyjna, cementują pasję odkrywania i poszanowania przyrody.

Jesień tylko pozornie wydaje się ponurą porą roku, a przecież tak wiele dzieje się podczas jej miesięcy, co widać, kiedy uważnie przyglądamy się zachowaniom zwierząt, roślin i grzybów, a nawet porostów. Najefektywniejsze obserwacje to te, które dokonuje się systematycznie i z wykorzystaniem dzienniczka obserwatora. Jego prowadzenie dostarcza sporo radości i satysfakcji, porządkuje dane i wiedzę, pozwala dostrzec zależności, różnice i podobieństwa. Dlatego zainspirowani serią chętnie podchwytujemy z dziećmi ten pomysł. Notujemy zdobyte informacje o naturze, wiosną, latem, a teraz jesienią, i z pewnością będziemy to robić także zimą. Zajmująco jest rozpoznawać gatunki podczas spacerów i wycieczek, robić zdjęcia i filmiki dostrzeżonym okazom, szkicować ogólny wygląd i detale, podpatrywać przez lornetkę życie zwierząt, tak aby im nie przeszkadzać. Zgodnie z zachęceniem zawartym w książkach, także tej o jesieni, zbieramy przy okazji śmieci, które ktoś bezmyślnie wyrzucił. Wszyscy powinniśmy czuć się odpowiedzialni za środowisko, w którym żyjemy, zaśmiecając je szkodzimy także sobie.

Patrycja Zarawka oprowadza młodych czytelników po wrzosowiskach i jagodowiskach, przybliża faunę i florę. Uświadamia, co można zbierać podczas jesiennych wypadów na łono natury, a czego nie wolno dotykać. Pokazuje, jakie kwiaty kwitną o tej porze roku, jakie owady można dostrzec, które ptaki odlatują do ciepłych krajów, które pozostają z nami, i jakie są przelotnymi gośćmi w naszym kraju. Z książki dowiecie się również, kto buszuje w sadzie, co znajduje się w spiżarniach zwierząt, jakie suche i soczyste owoce można zebrać, a jakich unikać ze względu na trujące właściwości, jak rozsiewają się rośliny, które zwierzęta i owady szykują się do zimowego odpoczynku, co kryje się w leśnej ściółce, co dzieje się w stawie i jeziorze, a nawet czym zaskakują nas porosty. Możecie podziwiać niesamowitą kolorystykę jesiennych liści, spojrzeć wieczorem w niebo i rozpoznać widoczne gwiazdozbiory, zaangażować się w prace ogrodowe, zasadzić drzewa, wziąć udział w grzybobraniu, zrobić rzeźby z dyni, kukurydziane kukiełki, figurki z kasztanów, żołędzi i innych jesiennych skarbów, a także deszczomierz. Mnóstwo dobrych rad, ciekawostek , wskazówek i ostrzeżeń. Pomocne okazują się kody QR umożliwiające słuchanie głosów zwierząt, do wielokrotnego odtwarzania i wdrażania się w rozpoznawanie. Książkę wzbogaca pełnowymiarowa kolorowa oprawa graficzna, mnóstwo zdjęć i ilustracji, oraz słowniczek, indeks i spis treści. 

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura dziecięca, literatura popularnonaukowa, przyroda, wiek 6+, premiera 07.09.2022
ilustracje Paulina Piorun, twarda okładka, 112 stron, format 16,5cm x 21,0cm
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

środa, 23 listopada 2022

KLANY KSIĘŻYCA ALFY

PHILIP K. DICK

„Ciało ma swoje własne cele, czasem sprzeczne z tymi, do których zmierza umysł.”

Można dwojako podejść do powieści, patrzeć na nią przez pryzmat współczesnej fantastyki, wówczas niekoniecznie ujmuje oprawą fabularną, albo z perspektywy klasyki tego gatunku, a wtedy okazuje się w dosłownym tego słowa znaczeniu szalenie dobrą przygodą czytelniczą. Książka napisana niemal sześćdziesiąt lat temu w nieunikniony sposób pokrywa się patyną prezentacji futurystycznych myśli, a nawet skromną warstwą zaplecenia intrygi wbudowanej w science fiction. Jednakże „Klany księżyca Alfy” znakomicie bronią się pomysłem na zajmujący scenariusz zdarzeń i nietypowy klimat zapomnianego przez Ziemię księżyca. Żyją na nim potomkowie odizolowanych osób z różnymi chorobami psychicznymi. Co więcej, przyjmowani za wariatów mieszkańcy Alfa zdążyli przez ćwierć wieku stworzyć własną osobliwą cywilizację, a Siedem Klanów balansuje na cienkiej linii politycznego funkcjonowania.

Za sprawą nieoczekiwanej wizyty nad księżycowym niebem statku kosmicznego spoza układu alfiańskiego, pojazdu z niezdefiniowanymi zamiarami, chociaż podszytymi niebezpieczeństwem, właśnie teraz wszelkiej maści paranoicy, schizofrenicy, hebefrenierzy, maniacy, opętani przez obsesyjno-kompulsywne zachowania, ekstremalni lękowcy i wpadający w urojenia, zostają zmuszeni do połączenia sił w obliczu zagrożenia. A przy takiej różnorodności osobowości funkcjonowanie we wspólnej misji wydaje się nierealnym wyzwaniem. Oczywiście, tak jak inne specjalizacje medyczne, psychiatria rozwija się, zatem spojrzenie na jednostki chorobowe przez wiedzę lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku naukowo nieco odbiega od współczesnych zasad, lecz znakomicie intuicyjnie wyczuwamy, o co w tym wszystkim chodzi. Konsekwencje wykluczenia z pozornie normalnego społeczeństwa niewygodnych psychicznie jednostek i pozostawienia samych sobie przybierają frapujące formy. Ta część powieści niesamowicie wciąga.

Drugi wątek ukazuje toksyczną relację między Chuckiem i Mary. Małżonkowie w trakcie rozwodu nie oszczędzają się przed pomówieniami i wykorzystywaniem, a nawet nie wahają się sięgnąć po bardziej radykalne rozwiązania. Mnóstwo sensacyjnych incydentów, nie trzymają w napięciu, ale poszczególnym scenom nie można odmówić barwności i spektakularności. Z uśmiechem na nie patrzymy, a humor rewelacyjnie dostosowany do sytuacji. I znów, przez niektórych kojarząca się z niefrasobliwością, lekka prezentacja wydarzeń nie jest tak istotna, jak pytania o przejrzystą definicję normalności, kryteria objaśniające, przekazy kryjące się za interpretacjami. Ciężka tematyka psychicznej niedyspozycji człowieka, wypracowane przez lata trujące relacje, pragnienie szybkiej zemsty, zestawione zostają z nieskomplikowaną scenerią. Mistrzowsko rozpisana scena z zastanawianiem się bohatera, kto jest czyim wrogiem lub sprzymierzeńcem, albo wrogiem i sprzymierzeńcem, oraz gdzie on się w tym wszystkim plasuje. Poznajemy różne nieprzeciętne umiejętności formy kosmicznego życia, ale to ganimedejski śluzak wzbudza najwięcej emocji, w moim przypadku także sympatii.

Tytuły z serii „Wehikuł czasu”, klasyki science fiction, przybliżone na Bookendorfinie: "Radio Wolne Albemuth", "Czas jest najprostszą rzeczą", "Odyseja kosmiczna 2001", "Umierając żyjemy", "Ziemia trwa", "Opowiadania najlepsze", "Osa", "Kwestia sumienia", "Ostatni brzeg", "Człowiek do przeróbki", "My", "Gdzie dawniej śpiewał ptak", "Gwiazdy moim przeznaczeniem", "Drzwi do lata", "Wieczna wojna", "Cieplarnia", "Przestrzeni! Przestrzeni!", "Non stop", "Aleja potępienia", "Kwiaty dla Algernoma", "Hiob. Komedia sprawiedliwości", "Rój Hellstroma", "Wieczna wolność", "Więcej niż człowiek". Inna książka Arthura C. Clarke "Koniec dzieciństwa", oraz udział w antologii horroru "Szaleństwo Cthulhu". Pogrubione są autorstwa Philipa K. Dicka.

4.5/6 - warto przeczytać
science fiction, 282 stron, premiera 04.10.2022 (1964), tłumaczenie Zbigniew A. Królicki
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

POTOMEK

GRAHAM MASTERTON

"Polowanie na wampiry zawsze polegało na łączeniu nauki, religii, zdrowego rozsądku i magii."

Kiedy nadchodzą wakacje, chętnie spędzam czas na położonej na odludziu działce rekreacyjnej i z przyjemnością sięgam po lekkie przygody czytelnicze. Z dreszczykiem wypełniam nimi wieczory, zwłaszcza gdy sceneria realnego miejsca intensyfikuje przeżywanie książkowych opisów. Nie ulega wątpliwości, że Graham Masterton doskonale bawi się korzystając z fantazji, a odbiorcy jego powieści dostają pożywkę dla wyobraźni. Im straszniej, tym lepiej. Czy w czasach, kiedy wampiry weszły w szerokim zakresie do popkultury są jeszcze obszary, w których można stworzyć coś nieszablonowego? Wydaje się, że małe są szanse na to, powielane schematy zdają się to potwierdzać, ale kiedy pisany był „Potomek”, w czasach stosunkowo nie tak odległych, bo przed szesnastoma latami, niektóre elementy historii o krwiopijcach potrafiły zaskoczyć świeżym spojrzeniem na świat demonicznych istot. Udało się podsunąć ciekawe i nietypowe rozwiązanie w tematyce dręczycielskich dusz i szkarłatnych katów.

Podobało mi się osadzenie kapitana kontrwywiadu Jamesa Falcona w wojennej zawierusze, w zniszczonych francuskich, belgijskich i holenderskich miastach. Eliminował przeklętych krwią stworów, najwstrętniejszych pasożytów wykorzystywanych przez nazistów jako ogniwa armii. Kiedy po kilkunastu latach nocni ludzie nabierali sił i koszmarnie intensyfikowały się skutki ich niszczycielskiej aktywności, James ponownie stanął do walki. Zatrważające wierzenia i legendy o strigoi materializowały się. Autor umiejętnie podkręcał atmosferę, okręcał sekrety wokół intrygi, stawiał na zwroty akcji, jednakże prowadził fabułę w nieskomplikowanej i łatwej do przewidzenia otoczce. Zmarnował potencjał w postaci matki głównego bohatera otoczonej atrakcyjną rumuńska tajemniczością. Tym niemniej, nie można mu było odmówić konsekwencji w realizacji pomysłu na historię i zdolności przykuwania uwagi odbiorcy.

"Potomek" nie trzymał w mocnej niepewności, bardziej wabił obietnicą grozy niż wzbudzał strach, lecz przyjemnie się przez niego przechodziło. Nie było mowy o efektownych rozwiązaniach i porywających scenach. Wyobraźnię delikatne drażniły odwołania do starych przestrachów, zabobonów i przesądów o potworach grobowej nocy, moralnej zgnilizny i masowego okrucieństwa. Żałuję, że Masterton nie rozbudował kilku scen, sporo można było z nich wycisnąć, prosiły, aby głębiej w nie wejść. Brakowało nacisku na charaktery bohaterów, zyskaliby na sile oddziaływania. „Potomek”, uśmiech w stronę miłośników horroru oprawionego w ramy wampirskich klimatów, sprawdzi się jako niezobowiązująca rozrywka z dość zaskakującym zakończeniem. Czasem warto dać się oderwać od rzeczywistości i wejść w świat czegoś o pierwotnym strachu i wiary. Przekonać się, czy faktycznie wampiry nigdy niczego nie wybaczają i karzą rozciętymi brzuchami i sercami wyciągniętymi z klatek piersiowych? Czy infekcja mająca źródło w najbardziej zapomnianych regionach Transylwanii i Wołoszczyzny może zostać sprowadzona do USA? 

Zapraszam po wrażenia ze spotkania z serią o detektyw Katie Maguire ("Uznani za zmarłych", "Siostry krwi", "Pogrzebani", "Martwi za życia", "Martwe tańczące dziewczynki", "Świst umarłych", "Żebrząc o śmierć", "Do ostatniej kropli krwi", "Czerwone światło hańby"), cyklem przygód jasnowidza Harriego Erskine ("Manitou", "Zemsta Manitou", "Duch zagłady", "Krew Manitou", "Armagedon", "Infekcja"), zakręconym thriller kryminalnym "Wirus", ciekawie drażniącymi wyobraźnię horrorami "Dżinn" i "Dzieci zapomniane przez Boga", postapokaliptyczną sensacją "Susza", metafizyczną historią osobliwych zdarzeń "Dom stu szeptów", ekscytującym "Ikonem", pełnymi horroru "Ludźmi cienia", krótkimi formami literackimi na "Festiwal strachu", opowiadaniami Mastertona z "Upiornych świąt".

3.5/6 – w wolnym czasie
horror, 326 stron, premiera 31.05.2022 (2006), tłumaczenie Piotr Kuś
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

wtorek, 22 listopada 2022

PRAWO MATKI

[PRZEDPREMIEROWO]

PRZEMYSŁAW PIOTROWSKI

LUTA KARABINA tom 1

„Matka wyposażona w szereg zabójczych umiejętności mogła się zmienić w ekstremalnie niebezpieczną maszynę do zabijania.”

Jestem pod wielkim wrażeniem, znakomity początek nowego cyklu. Chociaż miałam już okazję poznać pióro Przemysława Piotrowskiego, znakomicie wciągającą serię o Igorze Brudnym ("Piętno", "Sfora", "Cherub", "Zaraza", "Bagno"), czy "Droga do piekła" i "Matnia", oraz wiedziałam jak mocny i bezpośredni reprezentuje charakter pisania, jednak nie spodziewałam się, że otrzymam tak wiele z tego, co szalenie lubię w sensacyjnych odsłonach powieści. 

Porządnie wykreowana kluczowa postać. Damskie wydanie prawdziwego wojownika, byłej żołnierki sił specjalnej, mistrzowsko obeznanej w sztuce walki, obserwacji i zabijania, z ogromnym doświadczeniem w tajnych misjach, skontrastowane z tylko na pozór zwykłą życiową funkcją matki dwójki dzieci. Imponuje i wzbudza zachwyt. Nareszcie doczekałam się rasowej duszy, perfekcyjnie łączącej jasną i ciemną sferę, lawirującej między złem i dobrem, kluczącej na granicach sprawiedliwości i prawości. Kiedy taka osoba postawiona zostaje wobec faktu porwania jej dziecka, robi się bezwzględnie, brutalnie, bez taryfy ulgowej dla pionków w grze walki o odnalezienie córki. Aż niemal żal osób, które wchodzą jej w drogę. Autor nie przegina z determinacją i nie naciąga incydentów, by brzmiały nierealnie, a i tak odczuwamy odrzut impetu wkroczenia Luty do akcji, krwawych rozbryzgów w świecie przestępczym, szerokiej skali prywatnego śledztwa. Nieoczekiwanie wyłania się drugie dno scenariusza zdarzeń, brudne i plugawe, strach spoglądać mu w oczy, lecz Karabina zmuszona jest się z tym zmierzyć. 

Ciekawe nagromadzenie elementów sensacji, incydentów w klimacie horroru, wartkości przebiegających scen, nagłych dramatycznych zwrotów. Podane z wyczuciem i intuicją potrzeb czytelniczych. Diabelsko dobrze jest w tym uczestniczyć. I jeszcze drugi wiodący bohater, nadkomisarz Zygmunt Szatan, już swoim nazwiskiem zwiastuje koszmarne zaplecze pragnień i rozliczeń. Trzeba przyznać, że przy nim autor mocno przesunął suwak w stronę obrzydliwości i makabryczności, ale przyjmuję to z uśmiechem, pozytywnym i jednocześnie gorzkim, gdyż wywołanym nieco przeskalowaną traumą z przeszłości. Finałowa odsłona zapowiada, że Przemysław Piotrowski i w kolejnej odsłonie cyklu nie będzie oszczędzał ani postaci, ani czytelników, również polskiej odsłony biznesu i filantropii, tak ściśle powiązanej z polityką i mediami, jakże mocno na to liczę. Podobnie jak na większy udział tureckiego dziadka, chciałabym aby starszy pan odegrał większą rolę. Może uda się wrzucić coś z jego przeszłości, dać frapująco rozrosnąć się rodzinnym korzeniom i nazwisku Karabina.

5.5/6 - koniecznie przeczytaj
sensacja, 390 stron, premiera 23.11.2022
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

NIEDALEKO PADA JABŁKO

LIANE MORIARTY

"Przeszłość wyglądała różnie, w zależności od perspektywy."

Do tej pory przeczytałam cztery książki Liane Moriarty ("Wielkie kłamstewka", "A teraz śpij", "Moja wina, twoja wina"), zdobyły różne oceny wrażeń czytelniczych, od średnich do wyjątkowych. „Niedaleko pada jabłko” zaliczyłam do mocno udanych spotkań z książką. Dawno tak głęboko nie weszłam z życie bohaterów. Stopniowo poznawałam różnorodne osobowości, odmienne zachowania i sekrety kryjące się w scenariuszach codzienności. Wspaniale było przywiązywać się do postaci, każda oferowała coś innego i szczególnego, a im bardziej się z nimi zaprzyjaźniałam, tym bardziej czułam, że stawali mi się bliżsi. Pokusiłam się nawet napisać, że w dużym stopniu traktowałam je jako moją literacką rodzinę. 

Wiele ich cech odnajdywałam w członkach mojej rzeczywistej rodziny, rodzicach, rodzeństwu lub kuzynostwu. Autorka fantastycznie zmieszała barwy ludzkich charakterów i życiowych wartości. Długo nie mogłam odgadnąć Stana, wydawał się niedostępny, surowy i bezwzględny. Czułam, że coś więcej niż obowiązkowość i odpowiedzialność się za tym kryła, ale nie potrafiłam trafić na właściwy trop. Niemal od pierwszej chwili polubiłam Joy, wydawała mi się bliska z racji podobnych doświadczeń i rozterek życiowych. Wielokrotnie uśmiechałam się, kiedy Troy wysuwał się na pierwszy plan, zabawnie było o nim czytać. Amy nie do końca rozumiałam, ale łatwo wczuwałam się w jej przeżycia. Logan wydał mi się najrozsądniejszy i najsilniejszy z rodzeństwa, zarazem szalenie wycofany i wrażliwy. Natomiast Brooke w dużym stopniu przypominała mi moją córkę. 

Niewątpliwym atutem książki była piękna i bogata narracja, czułam każde brzmienie akapitu, wydźwięk zdań, melodię słów, perfekcyjnie rozpisane dialogi. A także wzór dynamiki scenariusza zdarzeń. Spotkanie z taką historią z wielu stron mocno usatysfakcjonowało i sprawiło radość. Nutka dobrego dowcipu, uważny, ale i pozytywnie lekceważący stosunek wobec ludzkich wad, ukazanie siły kreatywności i destrukcji rodziny, przyjaźni i wierności ponad wszystko, także wzajemnych oskarżeń i kąsania. Australijska rodzina niczym włoska, a między nimi Savannah, skrzywdzona młoda kobieta, która nagle pojawiła się w domu Joy i Stana. Podobał mi się klimat krążący wokół tenisa ziemnego, który i u nas na wiele lat zdominował sportowe zainteresowania dzieci, zwłaszcza syna. Moriarty inteligentnie, sprytnie i błyskotliwie wplotła kryminalny wątek, dotykał obyczajowego rdzenia, zaciekawiał i podgrzewał atmosferę. Nie przeszkadzało pewne wyidealizowanie relacji, drobne naciąganie szwów fabuły, wygodne zakończenie. Tytuł dostarczył kilka godzin przyjemnego czytania, w dobrym humorze, może nawet w romantycznym dekorze, wyśmienicie sprawdził się. Po takie powieści obyczajowe mogę sięgać choćby codziennie.

5.5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura obyczajowa, 586 stron, premiera 09.05.2022 (2021), tłumaczenie Aleksandra Kamińska
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

poniedziałek, 21 listopada 2022

PRZYMKNIĘTE OKO SPRAWIEDLIWOŚCI

JEFFREY ARCHER

WILLIAM WARWICK tom3

"...przyłożyć ślepe oko – udać, że się czegoś nie widzi, przymknąć oko."

Podobnie jak pierwszy tom „Nic bez ryzyka” i drugi „Ukryte na widoku”, tak trzeci „Przymknięte oko sprawiedliwości”, przenoszą czytelnika w wir kryminalnych intryg i sądowych batalii. Powieść przyciąga czterema kierunkami detektywistycznej uwagi, zgrabnie splatającymi się i dostarczającymi rozrywki. Nie trzyma mocno w napięciu, a jednak wciąga i podkręca wyobraźnię. Nie można być pewnym wyników incydentów i starań. Czy zwycięży dobro, a może zło znów wymknie się sprawiedliwości? Interesująco wsłuchuje się w mowy oskarżyciela i obrońcy. Doskonale widać, jak prawda widziana z różnych perspektyw rzuca odmienne cienie. Do jakich chwytów trzeba się odwołać, aby przechylić szalę zwycięstwa na wybraną stronę?

Tytuł nie oferuje mocnej kryminalnej zagadki, dość powierzchownie ją traktuje, bardziej chodzi o zaprezentowanie detektywa sierżanta Williama Warwicka w kolejnym etapie ścieżki kariery. Kluczowa postać serii kontynuuje działania poszukiwawcze szalenie sprytnego i niebezpiecznego zbiegłego więźnia Milesa Faulknera. Przygotowuje się również do procesu Assema Rashidi, złapanego podczas policyjnej obławy imperatora narkotykowego. Jakby tego było mało, Warwick przydzielony do nowo utworzonej jednostki zajmującej się korupcją w policji, prześwietla pracę detektywa sierżanta Jerrego Summersa. Trzeba przyznać, że tajni agenci mają co robić w trzecim tomie. Klimatycznie wciąż trzymamy się sztuki i narkotyków, a teraz dodajemy jeszcze korupcję. Autor dba o obyczajowe nuty i kontrastuje je z wydarzeniami w świecie przestępczym. I znów, pozostawia w finałowej odsłonie intrygujące niewyjaśnienie w pewnej sprawie, które może rozwinąć się na wiele sposobów, zajmująco będzie obserwować je w kolejnym tomie. Zerknij również na "Ścieżki chwały" thriller w zimowym wydaniu, "I tak wygrasz" dreszczowiec z pazurem fantastyki, "Czas pokaże" intrygujący początek sagi i "Za grzechy ojca" dynamiczną kontynuację.

4/6 - warto przeczytać
kryminał, 336 stron, premiera 25.10.2022 (2020), tłumaczenie Małgorzata Grabowska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

PRAWDZIWE TYGRYSY

MICK HERRON

SLOUGH HOUSE tom 3

„Odrzut wywołany przez kobiecy stres mógł urwać palce, jeśli nie było się ostrożnym.”

Trzeci tom „Prawdziwe tygrysy” okazał się bardziej osadzony w realności niż drugi „Martwe lwy”, ale mniej wciągający niż pierwszy „Kulawe konie”. Na szczęście, chociaż Jackson Lamb, szef kulawych koni, nie zmienił się, autor dostarczył mniej opisów niewybrednych i nieobyczajnych wzorców zachowań. Humorystyczny rys w fabule, ale w nadmiarze nie byłby już taki dowcipny i znośny do strawienia. W „Prawdziwych tygrysach” udało się zgrabnie go zrównoważyć. Intryga ciekawa, złożona z wielu warstw, nie były głębokie, jednak wystarczające, by przyciągnąć i utrzymać uwagę czytelnika. Sporo się działo, zdarzenia szybko po sobie następowały, z jednego incydentu wpadałam w drugi i kolejny. Jak na szpiegowską powieść przystało, mnóstwo tajemnic krążyło wokół sprawy, kilka mocnych ogniw sekretnej strony politycznego życia. Podsuwane przez Micka Herrona zmyłki w interpretacji zdarzeń nie należały do trudnych do rozszyfrowania, ale ta historia miała bawić nie tylko intrygą, ale także postawami i relacjami między postaciami. 

Bohaterowie barwnie sportretowani, na plus zasługiwała różnorodność i specyficzne wykolejenie powodujące, że znaleźli się na szarej liście agencji wywiadowczej. Niby wciąż pozostali w zawodzie, lecz zepchnięci na margines uwagi i przywilejów. Jeden popełniony błąd znacznie osłabił ich pozycję w świecie służb specjalnych. Traktowani jak pariasi wciąż pielęgnowali nadzieję, że kiedyś wrócą na główny tor. Pozornie nikt nie chciał z nimi współpracować, ale kiedy groźba spalenia posad wisiała nad głównodowodzącymi, nagle włączani byli do walki o utrzymanie władzy i pozycji. A przecież nawet najzwyklejszy pionek w grze potrafi wiele zamieszać, wykazać się sprytem, odwagą i determinacją. Zła nikt i nic nie wyeliminuje, jednakże można przytłumić jego działania, doprowadzić do patowej sytuacji, wyrwać mu z ręki narzędzie manipulacji. Niedoceniany przez wielu Jackson Lamb i jego osobliwa drużyna musieli zmierzyć się z niebezpiecznymi przeciwnikami. Wszystko zaczęło się od porwania jednej z kulawych koni, Catherine Standish. Wyzwania, jakim zmuszeni byli poddać się nie należały do łatwych, presja czasu rosła, podobnie jak liczebność wrogiego stanowiska. Walczyli jawnie i w ukryciu. W zależności od sytuacji byli przyciszonymi lub głośnymi, delikatnymi lub bezpardonowymi. Potrafili pozorować alianse i zrywać umowy.

4.5/6 – warto przeczytać
sensacja, thriller szpiegowski, 430 stron, premiera 29.03.2022
tłumaczenie Robert Kędzierski, Anna Krochmal
Tekst powstał w ramach współpracy z Secretum.pl

niedziela, 20 listopada 2022

GALATEA

MADELINE MILLER

„Przecież zostałam zrobiona z kamienia.”

Pierwsze spotkanie z twórczością Madeline Miller zaliczam do ciekawych i klimatycznych, jednak nie w pełni satysfakcjonujących. W „Galatei” autorka podsuwa kilka tropów, które warto podłapać i oddać się refleksjom, ale mam poczucie, że nic nowego z nich nie wynoszę. Popieram walkę kobiet o swoje prawa, jednak opowiadanie zbyt nasiąka feminizmem. Oczywiście, rozumiem, że Miller stara się pogrubić aspekty, na które zwraca uwagę czytelników, lecz słowne dosadności przeszkadzają. Nie trzeba wulgarnej bezpośredniości, aby oddziaływać na wyobraźnię odbiorcy, to przeszkadza. Nawet jeśli chodzi o silny pogrubiony zgrzyt, kontrast między dawną mitologiczną atmosferą, przyjmowaną utarty stan rzeczy, a współczesnym wyrazem artystycznym, zrywającym z otoczkami. 

Autorka dostosowuje myśli marmurowej kobiety, wyrzeźbionej przez męża i traktowanej przedmiotowo przez niego lub lekarskie otocznie, niczym seksualna niewolnica lub podmiot medycznych obserwacji, do obecnego spojrzenia na role kobiet w świecie, oczywistego braku zgody na uwłaczające wykorzystywanie. Jednakże to nie tylko spojrzenie na dramatyczną sytuację Galatei, każdą myślą i czynem pragnącej zerwać krępujące kajdany ludzkiej przemocy. W pewnym stopniu również smutno się robi, kiedy zagląda się w samotną duszę męża odwołującego się do wyimaginowanej bliskości z posągową kobietą. Od razu pojawiają się skojarzenia z japońskimi manekinami zastępującymi żony. Mężczyźni zakochują się w nich w desperackim poszukiwaniu bliskości i miłości. Fałszywe przeżycia, a tak wiele jednostek w nie wierzy. Galatea, bohaterka opowiadania, u której skalne ciało, serce i rozum, zastępuje pragnienie ucieczki od dręczenia i wola życia według własnych zasad. Walczy o godność, szacunek, wolność i poczucie własnej wartości. Krótka forma literacka pozostawia niedosyt, chciałabym większego rozbudowania, ale właśnie między innymi wypełnianie luk interpretacji czyni je zajmującym i atrakcyjnym. Mały format książeczki, akurat do spakowania do torebki, wyjęcia podczas podróży i wejścia w nową perspektywę opowieści z świata greckiej mitologii, historii o królu Cypru Pigmalionie i ukochanej kobiety z kości słoniowej. Pozostaje zadać pytanie, czy na tym polega miłość, jakże łatwo ubierana w piękne słowa i pamiętana przez pokolenia?

4/6 – warto przeczytać
literatura współczesna, 72 strony, premiera 09.11.2022, tłumaczenie Anna Esden-Tempska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

POLSZCZYZNA

200 FELIETONÓW O JĘZYKU

JAN MIODEK

"Małżonka to żona małża"! „A jaka jest nie żartobliwa, lecz prawdziwa etymologia małżonki, kiedyś też małżony?”

Kiedy tylko zobaczyłam zapowiedzi wydania książki, wiedziałam, że chcę się z nią zapoznać. Nie ma nic lepszego niż zagłębianie się w pozorne oczywistości i intrygujące niuanse języka polskiego, na poważnie i z uśmiechem. Nie jestem językoznawcą, ale lubię bawić się znaczeniami i kojarzeniami słów. Z zainteresowaniem obserwuję, jak przyjmujemy do języka polskiego wpływy z innych. A najbardziej ciekawi mnie, jakich błędów dopuszczam się w polszczyźnie, czego nie jestem świadoma, co mogę naprawić. I dlatego tego typu felietony bardzo ciekawią, nawet jeśli kiedyś już z nimi się zetknęłam, wiedzę nie tylko wspaniale się zdobywa, lecz również odświeża. Krótkie i zwięzłe omówienia wybranych zagadnień, a jednak pełne informacji, wyjaśnień i przykładów, czytam z entuzjazmem. Przyjazny i przejrzysty styl przekonuje, ułatwia zrozumienie, dociera do każdego. Nauka o języku w przyjaznym wydaniu sprawia wiele radości i satysfakcji, nawet amator gładko się przez nią przebija. Znaczenie, pisownia, wymowa, odmiana, właściwe użycie, to językowe tajemnice, które każdy może poznawać i stosować w życiu codziennym, rozszyfrowywać pułapki i zmyłki. Książkę otwieram w dowolnym miejscu i za każdym razem wciąga przekazem i kolorytem przedstawiania polszczyzny. Zamieszczone na końcu indeks bardzo się przydaje.

5.5/6 - koniecznie przeczytaj
językoznawstwo, 478 stron, premiera 06.10.2022
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

sobota, 19 listopada 2022

GRA O ŻYCIE

SYED M. MASOOD

„Nigdy nie wiesz, co ktoś zrobi z prawdą, dopóki jej nie pozna.”

Koniecznie zwróćcie uwagę na książkę, spotkanie z nią okazało się szalenie pozytywnym zaskoczeniem, nie spodziewałam się, że aż tak dobrze będę się przy niej bawić. Od pierwszej do ostatniej strony wiele oferowała, skrzętnie wyłapywałam każde jej słowo i przesłanie. Nie była to szablonowa opowieść o dwójce młodych osób, których los przeciął drogi, a następnie wystawił na ciężką, bolesną i trudną próbę rozstania, to coś znacznie więcej. 

Znakomicie prowadzony wątek obyczajowy z wieloma różnorodnymi ujęciami. Doskonale odbierałam przeżycia i emocje postaci, sportretowanych tak, że łatwo w nie wierzyłam. Nietuzinkowy klimat powieści, wielokulturowy wymiar, opis prób wpasowania się w tradycję i nowoczesność. Prawa islamskiej religii skontrastowane z codziennym wydaniem przeciętnego amerykańskiego życia. Skrajny fanatyzm, szczera wiara, rozluźnienie w dialogu z boską siłą, a nawet wątpienie we wszechmogącego stworzyciela i proroków. Życie we własnym kraju z poczuciem niezrozumienia, odrzucenia, naznaczeniem z powodu wydarzeń z jedenastego września dwa tysiące pierwszego roku. Konieczność ukrywania się jako nielegalni imigranci, obawa przed prawnym wykluczeniem ze społeczeństwa, deportacją do macierzystego kraju. Ciekawe spojrzenie na polityczny rys rządowej administracji zamykającej granice USA przed napływem obywateli z muzułmańskich krajów. Piętno terroryzmu i bazowanie na strachu z nim związanym. Ameryka jako największy inicjator źródeł konfliktu międzynarodowego. 

Intryga fantastycznie rozpisana i zagęszczająca się. Część obyczajowa stopniowo przechodziła w sensacyjną odsłonę. Rozgrywane naprzemienne wątki narracji coraz dynamiczniej mieszały się. Zderzało się kilka rzeczywistości, z których każda trzymała się własnej wersji cierpienia, prawdy i odkupienia. Znakomicie ukazana relacja między diametralnie różnymi braćmi, a w tle sekrety z przeszłości rodziców, odkrywanie tożsamości, poszukiwanie miejsca zapewniającego normalną codzienność, szczęście i spełnienie. Pierwsza miłość, jej uzdrawiająca moc, niszczycielska siła, zaskakująca potęga. Śmierć bliskich, którzy kształtowali spojrzenie na świat, reakcję na życiowe doświadczenia, stosunek do drugiego człowieka. To także powieść o młodości osadzonej w wieczności, nieposkromionej odwadze, konsekwencji wyborów, niezbędności wiary, ulotności życia, mierzenia się ze śmiercią, symbiozie nadziei i strachu. 

Wysoko oceniłam merytoryczną oprawę książki, sugestywną moc przekazów, trafność życiowych spostrzeżeń i cenność dojrzałych przesłań. Powieść sprawiła ogromną niespodziankę, inteligentna i emocjonalna, wrażliwa i sugestywna, ciepła i głęboka, a przy tym wypełniona znakomitym humorem w wykonaniu Anvara, chociaż i Safwa mu nie ustępowała. Prawdziwa gra o życie toczona przez wielu bohaterów, nigdy nie było wiadomo, jaki ruch pionków rozegra się na planszy, kto zdobędzie przewagę i czy będzie potrafił ją wykorzystać. Na stronie wydawnictwa akapit-press.pl czeka 20% rabatu na wszystkie książki z wyłączeniem Jeżycjady, wystarczy podać hasło Bookendorfina, zajrzyjcie i znajdźcie przygody czytelnicze na sympatyczne spędzenie czasu, podchwytujcie pomysły na sprawdzone książkowe prezenty, dla siebie i innych.

5.5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura współczesna, 486 stron, premiera 15.10., tłumaczenie Monika Mendroch-Karbowska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Akapit Press.

LAURA I ŚWIĄTECZNY ANIOŁ

ANIOŁOWIE STRÓŻE tom 2

LUCINDA RILEY, HARRY WHITTAKER

"Niemożliwe to słowo, którego używają ludzie, kiedy czegoś nie rozumieją."

Niecierpliwie wyczekiwaliśmy drugiego tomu szalenie pozytywnej i ciepłej serii, przy której odprężają się dzieci i towarzyszący im dorośli. Reprezentantki książek do wspólnego poznawania z dzieckiem, tak aby w spokojnych rytmach prowadzić przez nie młodych odbiorców, uczulać na pewne aspekty, dopowiadać coś. Ciekawe propozycje czytelnicze, przy nich swobodnie rozmawia się, zachęca do zadawania pytań, skłania do zastanowienia się, wyjaśnia zagadnienia wcale niełatwe z perspektywy najmłodszych. Takie są „Kubuś i Anioł Snu” i „Laura i Świąteczny Anioł”.

Książka podejmuje tematy smutku, tęsknoty i zawiedzenia, a zarazem wiary, wyczekiwania i nadziei, wszystko sympatycznie wplata je w anielską opowieść. Anioły, tajemnicze i niewidzialne istoty, najbardziej na świecie lubią pomagać ludziom, wsłuchiwać się w przywołania i ruszać na pomoc w ważnych momentach. Laura obawia wystąpienia w jasełkowym przedstawieniu, gra rolę pasterza i śpiewa kolędę, a młodszy brat Mikołaj przebiera się za owieczkę. Dziewczynce zależy, aby dobrze wypaść przed publicznością, ale przede wszystkim przed tatą. Niestety, sztormowe chmury i potężny wiatr przeszkadzają kapitanowi kutra rybackiego przybić szczęśliwie do brzegu.

Wówczas Laura przywołuje anioła Bożego Narodzenia, pięknie prosi wiatr, deszcz i fale, by tatuś wrócił do domu, a Nadzieja wie, że w święta ludziom powinno być ciepło na sercu, powinni czuć się bezpieczni, nawet jeśli zimno na zewnątrz i trudne warunki. Wspaniałe nici łączą bliskich, chociaż niewidzialne, to gwarantują szczególną więź. Czy udaje się dzięki miłości, zaufaniu i otusze wytyczyć spokojną drogę rybaków do spotkania z rodzinami? Warto zwrócić uwagę na „Laurę i Świątecznego Anioła”, zaprosić książkę napisaną przez matkę i syna do domowej biblioteki malucha, chwytać płynące przesłania. Urocza oprawa merytoryczna i graficzna.

4.5/6 – warto przeczytać
literatura dziecięca, 56 stron, wiek 3+, premiera 09.11.2022
twarda okładka, format 21,2cm x 26cm
tłumaczenie Izabela Matuszewska, ilustracje Jane Ray
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

piątek, 18 listopada 2022

CO W BRZUCHU BURCZY

CZYLI JAK TWOJE CIAŁO ZMIENIA JEDZENIE W PALIWO (I KUPĘ)

JENNIFER GARDY

"Twój układ pokarmowy to znacznie więcej niż zwykła rurka. Jest to niesamowity system mięśni, nerwów i drobnoustrojów, które mają nawet własny rozum.”

Z zainteresowaniem weszliśmy z moimi młodymi czytelnikami w publikację, Okazała się bardzo zajmująca, dostarczyła sporo informacji, a przy tym miała przyjemny wymiar rozrywkowy. Ileż śmiechu wywoływały wybrane omówienia i ilustracje, doceniliśmy przyjazną i przejrzystą narrację, a także przyjemną oprawę graficzną. Bardzo przystępny sposób opowiadania, zachęcał do zdobywania wiedzy o ciele człowieka, zasadach funkcjonowania układu pokarmowego. Znajomość faktów przekładała się nie tylko na posiadanie samej wiedzy, również na wdrożenie w codzienność świadomego dostarczania organizmowi zdrowego jedzenia. Niejadki owoców i warzyw mogły przekonać się, jak ważnym jest uwzględniać je w diecie. Jennifer Gardy zachęcała do dociekań, wtrącała wiele ciekawostek, aby przyciągać młodych czytelników, dzięki temu łatwiej zapamiętywali pozyskaną wiedzę. Pomagał unikalny styl i wyraz ilustracji.

Poznaliśmy mechanizmy jamy ustnej, dowiedzieliśmy się o zwieraczach, zaprzyjaźniliśmy się ze strukturą żołądka, doceniliśmy enzymy, kwas i śluz. Sporo czasu poświęciliśmy na zrozumienie potrzeb organizmu wyrażających się w wymiotach, bekaniu i czkawce. Odkryliśmy długie tajemnice jelita cienkiego, sekrety cukrów, białek i tłuszczy. Odwiedziliśmy wątrobę i trzustkę. Zaskoczeni byliśmy bogactwem świata drobnoustrojów. Na koniec zerknęliśmy na jelito grube. Uzyskaliśmy odpowiedzi na różnorodne pytania. Skąd się bierze ślina? Co to jest perystaltyka? Dlaczego zawsze znajdziemy miejsce na deser? Co się dzieje, kiedy połkniemy za dużo powietrza? Jaka jest długość jelita cienkiego? Dlaczego bakterie uwielbiają polifenole? Do czego służy wyrostek robaczkowy? Gardy podawała wiedzę w technice i zakresie dostosowanym do potrzeb młodych czytelników. Zgrabnie tłumaczyła, a rozdziały uwzględniały podsumowanie. Nie zapomniała o przydatnym słowniku i indeksie. Nie wahajcie się, zbadajcie z bliska tajemniczy, dziwny i złożony świat naszego układu pokarmowego, magia, która fascynuje i wzbudza podziw. 

4.5/6 – warto przeczytać
literatura dziecięca, literatura popularnonaukowa, biologia, 144 strony, wiek 9+
premiera 28.09.2022 (2021), twarda okładka, format 18cm x 23cm
tłumaczenie Paulina Broma, ilustracje Belle Wuthrich
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

WYSŁUCHAJ MNIE

TESS GERRITSEN

JANE RIZZOLI I MAURA ISLES tom 13

„Żadna informacja nie jest bezużyteczna. To klucz czekający na zamek, do którego będzie pasować.”

Pokręcona intryga, nie za mocno, ale na tyle, aby trzymać w napięciu. Im wnikliwiej interpretujemy teraźniejszość, tym bardziej przeszłość dochodzi do głosu. Autorka zgrabnie splata kilka wątków, jeden o mniejszej wadze, ale z efektownymi incydentami, koncentruje się na zniknięciu nastolatki i tajemniczych sąsiadach, drugi wiąże się z brutalnym morderstwem owdowiałej pół roku wcześniej pielęgniarki, trzeci krąży wokół wypadku studentki historii sztuki. Przyznam, że gdybym miała w otoczeniu sąsiadkę typu Angela, natychmiast wyprowadziłabym się z jak najdalej od niej. Postać wzbudza mieszane odczucia, docenia się determinację w dociekaniu do prawdy i chronieniu mieszkańców osiedla, ale wścibstwo i natręctwo nie ma sobie równych. Jej córka, detektyw bostońskiej policji wydziału zabójstw, nie ma z nią łatwo, jedynie dobre intencje zespalają wszystko. 

Jane polega na żmudnej pracy zbierania i weryfikowania informacji, ale chętnie też wsłuchuje się w podszepty intuicji. Prowadzona sprawa ma wiele tropów, lecz żaden nie wskazuje na wzajemne powiązania. Te same możliwości prowadzą do różnych wniosków. Maura, druga główna bohaterka serii, znakomity patolog, ukazuje się tym razem także z artystycznej odsłony. Lekka i swobodna narracja znakomicie przeprowadza przez zdarzenia. Thriller stawia na odkrywanie sekretów ludzi, spiralne docieranie do prawdy, a z tym wiąże się spore niebezpieczeństwo. Mało prawdziwej pracy detektywistycznej, natomiast dużo amatorstwa w dociekliwym wydaniu. Zakończenie uwzględnia zaskakujący zwrot akcji. Na Bookendorfinie przybliżyłam poprzedni tom serii o Rizzoli i Isles ("Sekret, którego nie zdradzę"), a także inne książki Tess Gerritsen: "Studentka",  "Ścigana", "Z zimną krwią", "Prawo krwi", "Kształt nocy", "Osaczona", "Czarna loteria", "Bez odwrotu", "Telefon o północy", "Igrając z ogniem", sprawdźcie, które gwarantują gorączkowe poznawanie.

4/6 – warto przeczytać
thriller kryminalny, 350 stron, premiera 09.11.2022, tłumaczenie Jerzy Żebrowski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

czwartek, 17 listopada 2022

HISTORIA PEWNEGO KOTA

Laura Agustí

„Nawet najmniejszy przedstawiciel kotowatych jest dziełem sztuki.” Leonardo da Vinci

Książka na sympatyczne wypełnienie wolnego czasu, zajrzenie do świata kocich spraw, przyjrzenia się kociej naturze, chociażby nonszalancji, elegancji i czujności, funkcji towarzyszenia człowiekowi. Miłośnicy mruczusiów z pewnością uśmiechną się na podobieństwo wrażeń prezentowanych przez Laura Agustí do wziętych z własnego życia z kotami. Pomimo uwzględnionych w książce porad, tak naprawdę niewiele dowiadujemy o tym gatunku futrzaków, gdyż to publikacja bardziej poświęcona konkretnemu futrzakowi o imieniu Hej i jego relacji z autorką. A obok luźne wspomnienia z dzieciństwa, historia traktowania kotów w różnych krajach, czworonogach pojawiających się w sztuce (ten aspekt bardzo mnie zainteresował), czy echa pasji odnajdywania w człowieku zwierzęcych cech. Nie zabrakło także kilku ciekawostek, lecz wszystko powierzchownie i pobieżnie potraktowane. 

Znalazłam znacznie więcej korzyści z posiadania kotów w domu niż uchwyciła autorka. Felinoterapię intuicyjnie, w pełnym zakresie i przekonaniem, stosuję od dzieciństwa, podobnie jak kynoterapię. Głębsze też zdobyłam rozeznanie w kocich zwyczajach i ich koegzystencji z psami. Wiedzę o roślinach trujących dla kotów potraktowałam jako obowiązkową dla każdego właściciela kotów. Nie chcę abyście odnieśli wrażenie, że publikacja nie była atrakcyjna, ponieważ jak najbardziej miała walory, ale wyrażały się głównie w oprawie graficznej, ilustracjach celnie oddających kocią naturę i język ich ciała, ciepłym intymnym klimacie. Z każdej strony wypływała miłość do zwierząt i pragnienie dzielenia się nią z innymi, zachęcanie do zrozumienia kotów, szacunek wobec ich osobowości i troska o ich dobro. Tekst na jedno poznanie, ale do rysunków można wracać wielokrotnie, wyłapywać szczegóły i podobieństwa z towarzyszącymi nam w życiu kocimi istotami. Jak wiele szczęścia nam dają, jak spełnieni jesteśmy ofiarowując im szczęście? Czy faktycznie to my wybieramy koty, drogą kupna, adopcji i przygarnięcia, a może bardziej prawdopodobne jest, że to one wybierają nas, kogoś, kogo potrzebują i do kogo się przywiązują?

3.5/6 – w wolnym czasie
literatura współczesna, 160 stron, premiera 12.10.2022
tłumaczenie Urszula Żebrowska- Kacprzak
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

SŁONECZNY

ANDRZEJ WARDZIAK

„...Niech inni w grudniu my w kwietniu
Niech inni w deszczu, lecz my słoneczni...”
Z. Wodecki, „Rzuć to wszystko, co złe”


Pierwsze spotkanie z twórczością Andrzeja Wardziaka wywołało mieszane odczucia, jednak w ostatecznym rozrachunku powieść zaliczyłam na plus. Szalenie podobał mi się wytworzony klimat. Z jednej strony aspekt podróży pociągiem, w niezbyt zachęcających warunkach, zupełnie jak życie człowieka, szara i często brudna codzienność. Z drugiej ciężkie poruszanie się w obszarze sennej rzeczywistości, kiedy wszystko mogło przyjąć mroczne barwy, a miraże wstrząsnąć człowiekiem. Co więcej, autorowi udało się fenomenalnie trzymać wąskiego pasma między jawą a snem, wygładzić, niemal zatrzeć granice między nimi. Skłonić czytelnika, aby wraz z podróżnikiem trwał niczym w momencie tuż przed przebudzeniem, i ułamek sekundy po, kiedy świadomość zawieszała się w niewiadomej przestrzeni i czasie, intensywnie szukała odpowiedzi, i zrozumienie, gdy po ułamku sekundy je znajdywała. Główny bohater powieści nie miał komfortu poczucia wrócenia do rzeczywistości, balansował na cienkiej linie realności i szaleństwa. 

Psychologiczna oprawa przybliżanej historii to niewątpliwie mocny atut książki. Znacznie gorzej wypadło budowanie napięcia, podsycanie niepewności, operowanie atmosferą grozy. Horror nie wywoływał dreszczy, nie pobudzał wyobraźni, nie skłaniał do wstrzymywania oddechu. Owszem, działo się wiele dziwnych i podejrzanych rzeczy, do głosu dochodziły osobliwe podszepty, mamiły absurdalne zbiegi okoliczność, jednakże rozrywkę psuła przewidywalność scenariusza zdarzeń. A przecież autor zgrabnie zapętlił intrygę i wprowadził koszmary w życie kluczowej postaci, tylko że zwidy i majaki, nawet wsparte klaustrofobicznym zamknięciem w czymś, co wraz ze stukotem kół pędziło ku nieznanemu, z czasem przestały robić wrażenie. Wnikanie w lęki, poczucie winy i niewyartykułowany żal u innych nie było dla Sławomira Szatkowskiego trudnym wyzwaniem. Zdecydowanie gorzej przedstawiała się sprawa, kiedy musiał spojrzeć sobie w oczy przez pryzmat dokonanych czynów, zajrzeć do głębi czarnej natury, skonfrontować oficjalny i skrywany wizerunek. Ciekawie przewidywało się, czy straci poczucie tożsamości, wiary i nadziei, skaże duszę na tułaczkę w nieprzeniknionych mrokach ułudy, iluzji i majaków. Nie chodziło o to, czy miałam polubić kluczową postać, czterdziestoletniego programisty zamierzającego odwiedzić ojca w Pradze, współczuć jej, życzyć wyzwolenia towarzyszącemu dokonaniu rachunku sumienia, ale by wraz z nim dotknąć trwogi panicznej ucieczki od przeszłych wydarzeń, ciężkiego oddechu porażki, pragnienia kojącego zapomnienia, a następnie... wszystko z powracającymi frazami jednej z piosenek Zbigniewa Wodeckiego, zawsze już będę je kojarzyła ze "Słonecznym".

4/6 – warto przeczytać
horror psychologiczny, 256 stron, premiera 18.05.2022
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.

środa, 16 listopada 2022

DINOZAURY I WIELKIE SSAKI

NIESAMOWITE DZIEJE ZIEMI

KRZYSZTOF POZNAŃSKI

„Znajdziesz tu informacje z zakresu geologii, biologii, geografii, paleontologii, a nawet astronomii.”

Nie wiem tak naprawdę, co w tych dinozaurach jest, że tak lubię o nich czytać. Świat zupełnie inny od naszego, a w nim istoty, których trudno nie podziwiać. Dreszcz emocji, że za sprawą globalnej katastrofy minął bezpowrotnie. Jak wiele jeszcze musimy się o nim nauczyć, skojarzyć i zrozumieć. Historia naszej planety i jej mieszkańców jest niezwykła i ekscytująca. Dlatego z przyjemnością umówiłam się z „Dinozaurami i wielkimi ssakami” z przeszłości na spotkanie. 

Krzysztof Poznański potrafi snuć opowieści, stosuje przyjazną narrację, barwne opisy, przystępne wyjaśnienia. Materiał przedstawia w szczegółowej odsłonie, ale dba o spoistość i harmonijność przekazu. Kiedy czytelnik wkracza w świat książki, wkręca się w nią, wciąga, że za nic nie chce się z niej wychodzić, opuszczać wyjątkowej odsłony dziejów Ziemi. Z jednej strony wspartej naukowymi rozważaniami, z drugiej jakby z biletem wstępu do świata fantazji. Nie spodziewałam się aż tylu interesujących informacji, część już znałam wcześniej, ale wiele nowych zaskoczyło. Nie ulega wątpliwości, jest atrakcyjnie, ciekawie i przyciągająco. Spora dawka wiedzy z kilku dziedzin przedstawiona w spójnej odsłonie. Zdecydowanie warto zwrócić uwagę na publikację, sprawdzi się jako książkowy prezent dla czytelników w różnym wieku. Wzbogaca ją rozbudowana szata graficzna, mnóstwo ilustracji, schematów, tabel, wyróżników i map. Jedyna uwaga, rozdziały poświęcone poszczególnym okresom mogłyby być powiązane z różnymi kolorami. Przydałoby się to wówczas, kiedy chcemy skakać z poznawaniem czy przypominaniem wiedzy. W końcu, konstrukcja merytoryczna książki jak najbardziej na to pozwala. Popularyzowanie nauki w takim wydaniu rozumiem, chwytam, popieram i doceniam. Znakomita propozycja na książkowy prezent.

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura popularnonaukowa, literatura dziecięca, paleontologia, wiek 9+, 320 stron
premiera 26.10.2022, okładka twarda, format 15,2cmm x 19,1cm
Książkę „Dinozaury i wielkie ssaki” zgarnęłam z półki „książki dla dzieci” w księgarni TaniaKsiazka.pl